Historia powiatu
Zasiedlanie terenów dzisiejszego powiatu sanockiego rozpoczęło się jeszcze w okresie neolitu, co potwierdzają zabytki archeologiczne znajdowane na jego terenach. Z tych samych źródeł wiemy, że już w okresie wielkomorawskim istniała sieć osadnicza, w tym również grody obronne.
Pierwsze wzmianki pisane dotyczące powiatu można znaleźć w Latopisie Hipackim z 1150 r. i dotyczą złupienia Sanoka podczas najazdu węgierskiego (więcej o początkach Sanoka można przeczytać w artykułach Jerzego Ginalskiego i Piotra Kotowicza).
Aż do 1340 r. teren Ziemi Sanockiej jednostki administracyjnej o większym zasięgu terytorialnym, niż obecny powiat sanocki pozostawał pod wpływami ruskimi. Istniejące źródła historyczne nie rozstrzygają kwestii, czy funkcjonowała tu odrębna jednostka administracyjna, co ze względu na położenie nadgraniczne Sanoka i bogate znaleziska archeologiczne z tego okresu stwarza pewne przesłanki dla takiej hipotezy.
Obecny powiat swoimi tradycjami sięga wieku XIV i XV, kiedy to po oponowaniu części Rusi Czerwonej w latach 1340 -1344 przez Kazimierza Wielkiego utworzono z niej Ziemię Sanocką i Przemyską. Jest wysoce prawdopodobne, że już za panowania Kazimierza Wielkiego ustalono strukturę powiatową wzmiankowanych Ziem.
Źródła pośrednie potwierdzają jej istnienie pod rządami Ludwika Węgierskiego. W 1423 r. ostatecznie wprowadzono zasady polskiej administracji i ostatecznie rozpoczął funkcjonowanie powiat.Tradycyjnie siedzibą starosty ziemskiego, który pełnił równocześnie funkcję naczelnika powiatu był sanocki zamek.
Powiat sanocki w Polsce przed rozbiorowej przechodził zmienne koleje losu, to powiększając się to zmniejszając, ale w żadnym momencie nie przestał istnieć.
Podobnie było w okresie rozbiorów pod panowaniem austriackim, kiedy Sanok zachował funkcję stolicy regionu. Mimo ,że czasowo zlokalizowano siedzibę powiatu w Lesku. W okresie uzyskania przez Galicję autonomii w powiecie sanockim bardzo intensywnie rozwija się oświata, ruch spółdzielczy, a w Sanoku również wydawniczy.
Na przełomie wieków intensyfikują swoją działalność partie polityczne, powstaje Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, które było inicjatorem różnorakich przedsięwzięć jak budowa sali (dzisiejsze kino Pokój), czy usypanie kopca Adama Mickiewicza. I wojna światowa mocno doświadczyła powiat sanocki, czterokrotne przejście frontu wyrządziło ogromne zniszczenia.
W pierwszym roku niepodległości w powiecie miały miejsce zacięte walki polsko - ukraińskie. Naprzód o węzeł kolejowy w Zagórzu następnie o wieś Komańczę. Od tego czasu narastała rywalizacja polsko - ukraińska przybierając różnorodne formy, poczynając od zakładania rywalizujących placówek kulturalnych jak np. muzea w Sanoku, a skończywszy na rywalizacji politycznej.
Dramatycznym finałem niepodległościowych aspiracji ukraińskich było przeprowadzenie w 1947 r. roku Akcji "Wisła"polegającej na wysiedleniu ludności, której wcześniej nie przesiedlono na teren ZSRR. Miało to daleko idące konsekwencje gospodarcze i społeczne rzutujące na sytuację obecną.
Zasiedlanie wyludnionych terenów zaczęło się ponownie przez grupy ludności o wiele mniej liczne, niż przed przesiedleniami dopiero w połowie lat pięćdziesiątych.Po wyzwoleniu w 1944 r. w Sanoku powołano powiat obejmujący swoim zasięgiem Bieszczady, dopiero w 1949 r. zmniejszono go poprzez wydzielenie powiatu leskiego.
Przygotowania do reformy administracyjnej, wprowadzającej w PRL 49 województw zamiast 17 stały się kresem istnienia powiatu sanockiego. Utworzono wtedy w Lesku najmniejszym ośrodku miejskim w regionie powiat bieszczadzki obejmujący dawne powiaty: sanocki, leski i ustrzycki. Sanok został wydzielonym miastem (tzw. na prawach powiatu) do którego na krótki czas przyłączono sąsiedni Zagórz.
Mimo lepszego i prężniejszego rozwoju Sanoka w tym czasie stolicą nowego województwa stało się Krosno.Jedną z przyczyn był prawdopodobnie brak rozbudowanej w terminie struktury powiatowej. Umiejscowienie stolicy województwa w Krośnie i utrata statusu miasta powiatowego przyczyniło się to do spowolnienia tempa rozwoju nie tylko miasta w porównaniu do Krosna, ale i najbliższej okolicy.
Powołany z dniem 1 stycznia 199 r. nie objął np. swoim zasięgiem gminy Rymanów. Zajmował wówczas 1225 km2 . Dziś po zmianach sprzed kilku lat obszar powiatu zmniejszył się do 1156 km2Aktualnie tworzy go 106 miejscowości w tym dwa miasta: Sanok i Zagórz. Wchodzą one w skład ośmiu gmin. W powiecie żyje 94 758 mieszkańców.
Więcej o historii powiatu można przeczytać w poniższych publikacjach.
Piotr N. Kotowicz, Maria Zielińska[1]
Ziemia sanocka w pradziejach i wczesnym średniowieczu
Całe dzieje ludzkości archeolodzy usystematyzowali, dzieląc je na trzy wielkie epoki: kamienia, brązu i żelaza. Kryterium podziału stanowił surowiec, który dominował przy wyrobie podstawowych narzędzi i broni. Interesować nas będą pradzieje ziemi sanockiej, które zrozumieć można, rozpatrując na szerszym tle zdarzenia zachodzące w jej bliższym i dalszym sąsiedztwie.
Na terenie południowo-wschodniej Polski, poza zachodnimi granicami ziemi sanockiej, pewne ślady osadnictwa stwierdzono około 40 tysiąclecia p.n.e. Dlaczego tak późno? Epoka lodowcowa, która trwała na naszych ziemiach aż do końca 9 tysiąclecia, wykluczała możliwość funkcjonowania tutaj organizmów żywych. Dopiero w czasie ostatniego zlodowacenia, w okresie cieplejszego wahnięcia, zaistniały warunki do rozwoju roślin i zwierząt.
Z tego czasu pochodzą znaleziska zębów i kłów mamutów znajdowane w Sanie i starorzeczach jego dopływów w miejscowościach Hoczew, Olszanica, Uherce, a także ślady pobytu ich tropicieli. Narzędzia krzemienne związane z łowcami mamutów odkryto w Hłudnie i Wesołej koło Dynowa, a datowane są na 21-17 tysiąclecie p.n.e.
Nieco młodsze znaleziska zarejestrowano już w najbliższej okolicy Sanoka i wiąże się je z kolejną falą łowców - tym razem łowców reniferów. Ich obozowisko, położone na dogodnym, nadsańskim cyplu w Hłomczy, dostarczyło badaczom licznych narzędzi krzemiennych oraz kamiennych reliktów dolnej części szałasu.
9 tysiąclecie p.n.e. to czas ostatniego ataku zimna, schyłek starszej epoki kamienia zwanej paleolitem i zwiększenie asortymentu narzędzi krzemiennych o tzw. drapacze, rylce i groty - liściaki, których znaleziska pochodzą z Pakoszówki, Zawadki Morochowskiej, Wesołej i Bachórza. Obok lokalnych surowców krzemiennych do wyrobu narzędzi i broni przybywa się zza Karpat nowy surowiec - obsydian.
Na początku 8 tysiąclecia p.n.e. kończy się epoka lodowcowa, zaczyna się geologiczny holocen (trwający do chwili obecnej), a w archeologii okres zwany mezolitem, czyli środkową epoką kamienia. Zmieniło się środowisko naturalne człowieka, pojawiły się najpierw lasy iglaste, a później liściaste. Zmieniło się też życie człowieka, jego narzędzia i broń. Myśliwi do polowań używają łuku, oszczepu, harpuna, a narzędzia mają tendencję do mikrolityzacji i poznajemy je ze znalezisk w Wesołej i Hłudnie. Warto podać wyniki szacunkowych obliczeń gęstości zaludnienia w tym okresie. Na 1 km² zamieszkiwały jedynie 2 osoby.
Młodsza epoka kamienia zwana neolitem, najbardziej rewolucyjna w dziejach ludzkości, wniosła znajomość uprawy roli, wiążąca się z osiadłym trybem życia, wymuszonym oczekiwaniem na plony, hodowlę bydła, umiejętność lepienia naczyń z gliny, gładzenia krzemiennych i kamiennych narzędzi, przewiercania w nich otworów. Wszystkie te zdobycze-wynalazki nie były miejscowe - przywędrowały przez przełęcze karpackie za pośrednictwem ludów z krain naddunajskich, z Bliskiego Wschodu, zmieniając konsumpcyjne społeczności zbieracko-łowieckie we wszechstronnych wytwórców.
Zachowanymi śladami tych pierwszych rolników są zgubione lub porzucone motyki kamienne i rogowe, sierpy, siekierki, ciężarki tkackie, drobne narzędzia krzemienne, fragmenty garnków znajdowane w licznych miejscowościach podkarpackich: Łobozew, Paniszczów, Sokole, Bóbrka, Sakowczyk, Mokre, Morochów, Poraż, Czaszyn, Sanok-Olchowce, Bykowce, Zawadka Morochowska, Tyrawa Solna, Hoczew, Turzańsk, Zagórz. Na terenie ziemi sanockiej znajdowane są jedynie luźne zabytki świadczące o obecności rolników. Byli oni bardziej zainteresowani urodzajniejszymi dolinami położonymi poza jej granicami.
U schyłku epoki kamienia (2400 p.n.e.) obok rolnictwa, hodowli zwierząt, uzupełnianych myślistwem i zbieractwem, pojawia się nowy typ gospodarki hodowlanej, a mianowicie pasterstwo. Częste wędrówki pasterzy nie pozostawiły śladów obozowisk, a tylko liczne narzędzia. Znaleziskami bywają pięknie wyszlifowane siekierki z tzw. krzemienia pasiastego, pochodzącego z najstarszej na terenie Europy, odkrytej w okresie międzywojennym, kopalni tego surowca w obecnych Krzemionkach Opatowskich. Obiekt tej rangi rekompensuje nam w dużej mierze poczucie peryferii cywilizacyjnej w tamtych odległych czasach. Siekierki takie znamy z Pielni, Czaszyna i Strożów Wielkich.
Gospodarka pasterska trwa do końca neolitu i w tym schyłkowym okresie pasterze posługują się dużym asortymentem toporków kamiennych znanych m.in. z Babicy, Dobrej, Grabownicy, Jaćmierza, Lisznej, Nienadowej, Nowotańca, Zagórza, czy Strachociny. Dla pasterzy, wytwórców i posiadaczy wspomnianych toporków, charakterystyczne były naczynia gliniane, z odciskami sznura jako motywem zdobniczym.
Swoich zmarłych chowali w kurhanach - grobach zaznaczonych na powierzchni kopcami ziemnymi. W granicach historycznej ziemi sanockiej oprócz Nienadowej nie natrafiono dotychczas na inne pochówki, ale musimy pamiętać, że tereny niegdysiejszych pastwisk to obecne pola uprawne, a orka nie sprzyja zachowaniu nierówności. Na sąsiednich terenach, po obydwu stronach Karpat (obecne woj. podkarpackie, woj. małopolskie, Ukraina i Słowacja) występują zgrupowania kurhanów i nekropolie, które zbliżają nas do sfery ducha, obrzędowości i wierzeń religijnych naszych przodków.
Koniec neolitu to również czas kształtowania się wspólnoty praindoeuropejskiej, która stanowiła początek większości ludów Europy i można by powiedzieć pierwszą „unię europejską”.
Już pod koniec epoki kamienia pojawiają się przedmioty z miedzi, np. topory z Hłudna, które zwiastują epokę pierwszego z metali, a mianowicie brązu (stop miedzi i cyny). I chociaż w dalszym ciągu trwa gospodarka rolniczo-hodowlana i pasterska, ludność używa przedmiotów z krzemienia, np. sercowatych grocików strzał łuku (Mokre, Morochów, Trepcza), krzemiennych grotów oszczepu (Sanok), kamiennych siekier (Hłudno) i toporków (Mokre), to w inwentarzach osad i grobów coraz częściej znajdowane są przedmioty z brązu.
Epoka brązu nie była tak rewolucyjna jak poprzednia. Doskonaliła wynalazki, a brąz rodem z Bliskiego Wschodu stał się podstawowym surowcem do wyrobu narzędzi, broni i ozdób. Od początku epoki pojawiają się dość liczne skarby, czyli zespoły zabytków zdeponowane w jednym miejscu z bardzo różnorodnych przyczyn, np. politycznych, kiedy zagrożenie wymagało ukrycia majątku, religijnych, gdy składano bóstwom dary w ofierze.
Najstarszym z terenu ziemi sanockiej jest skarb ze Stefkowej zawierający oprócz ozdób pięknie ornamentowane czekany bojowe. Analogiczny czekan proweniencji zakarpackiej został przypadkowo znaleziony w Strachocinie. Kolejne skarby z Zagórza i Załuża zawierały zestawy ozdób takich jak naszyjniki, bransolety, kolie, paciorki, a skarb z Falejówki - miniaturowe sierpy, które przesądzać zdają się o ich kultowym charakterze. Z samego schyłku epoki wymienić należy skarb z Zarszyna i Tyrawy Solnej.
Oprócz wspomnianych czekanów na wielu stanowiskach, od początku epoki, można stwierdzić wpływy zakarpackie, z obszaru ukształtowanego pod wpływem cywilizacji śródziemnomorskiej. Osadę z takimi zabytkami przebadano w Sanoku. Wpływów z południa dowodzi również brązowa siekierka z młodszej epoki brązu, znaleziona w Czerteżu. Nie rozpoznany jest jeszcze charakter stanowiska z epoki brązu na grodzisku ”Horodyszcze” w Trepczy, które dostarczyło siekierki, dłutka i ozdobionej rękojeści sztyletu. Położone na wysokiej górze mogło mieć charakter obronny.
Równocześnie oblicze kulturowe naszego obecnego zakątka kraju kształtuje ludność, która przynosi nowinki i „modę” z północy.
Od XIII/XII w. p.n.e. pojawił się nowy obrządek pogrzebowy, będący wyrazem nowych wierzeń - ciałopalenie. Spalenie zwłok na stosie przyśpieszyć miało przejście zmarłego do lepszego świata, bez pracy i walki, na co może wskazywać rzadkie występowanie w grobach narzędzi i broni. Resztki stosu i spalone kości wkładano do garnka zwanego popielnicą lub urną, przykrywano misą lub płaskimi kamieniami. Zmarłym na wędrówkę w zaświaty wkładano piękne ozdoby, a obok naczyńka - dary z jadłem. Ogień wiąże się z kultem solarnym, znanym szeroko na Wschodzie, a spóźnionym na naszych ziemiach o przeszło 2 tysiące lat.
Kult ognia przenika prawdopodobnie również w sferę gospodarczą. Rodzima wytwórczość metalurgiczna, którą poświadczają znajdowane formy i tygle odlewnicze, powoduje nie tylko ogromne zróżnicowanie inwentarza narzędzi, broni i ozdób, ale powoduje powstanie odrębnej grupy - hutników i odlewców, co doprowadza do rozwarstwienia społecznego. Należy przy okazji wspomnieć o surowcach do wytopu brązu z miedzi i cyny, głownie importowanej, chociaż lokalne złoża miedzi w okolicach Sanoka wydają się być również wykorzystywane.
Z epoki brązu w dużej mierze zostały przebadane osady w Hłomczy, Bachórzu, Sanoku-Olchowcach, Sanoku-Białej Górze, gdzie życie ludzi toczyło się w domostwach wgłębionych w ziemię: ziemiankach i półziemiankach. Inwentarz zabytków składa się z przedmiotów codziennego użytku, głównie ceramiki. Na szczególną uwagę zasługują grubościenne, spiczasto zakończone naczynia z Hłomczy, które służyć mogły do wytopu metalu lub warzenia soli.
Największą nekropolią było cmentarzysko w Bachórzu, z grobami ciałopalnymi, nielicznymi szkieletowymi i z unikalnym pochówkiem dziecka w naczyniu. Cmentarzyskiem znacznie pośledniejszym były stanowiska w Sanoku-Olchowcach i Zasławiu. Chyba warto wspomnieć o średniej długości życia osobników złożonych w grobach - wynosiła 20-30 lat.
Na przełomie VIII i VII wieku kończy się epoka brązu i zaczyna era żelaza. Odkrycia żelaza dokonano już w IV tysiącleciu p.n.e. na Bliskim Wschodzie. Pod koniec epoki brązu pojawiają się importowane żelazne ozdoby, jednak upowszechnienie tego surowca następowało bardzo powoli. Powodem był brak umiejętności hartowania żelaza, a także przywiązanie ludności do błyszczącego, złocistego brązu. Z wczesnej epoki żelaza pochodzi piękny skarb z Hłomczy zawierający około 300 ozdób znajdujących analogie w kręgu alpejskim.
W Europie Środkowej w epoce żelaza krzyżują się wpływy dwu potężnych cywilizacji. Pierwsza z nich to Scytowie, koczowniczy lud, który ulokował się na początku epoki żelaza na stepach nadczarnomorskich, skąd podejmował wyprawy na zachód i południe. Lud, który opisał Herodot, który oparł się potędze króla Dariusza i Aleksandra Macedońskiego, nie pozostawił na ziemi sanockiej ani swoich łupieżczych, ani handlowych śladów. Broń i, częściej, ozdoby, świadczące o pokojowych kontaktach, znane są z terenów graniczących z naszą ziemią.
Druga potęga, ulokowana na zachodzie Europy, to Celtowie - lud, którego kolebką była obecna Szwajcaria, Bawaria i Austria. Opanowali oni niemal całą Europę (znani bardziej pod nazwą Galów), a nawet część Azji Mniejszej. Ich wyprawy na wschód nie miały charakteru łupieżczego; nie byli najeźdźcami, a nosicielami wielu zdobyczy cywilizacyjnych, takich jak: koło garncarskie, żarna rotacyjne, udoskonalone narzędzia rolnicze, kowalskie czy nowe techniki metalurgiczne.
Nad Sanem znane są nie tylko importy, które świadczyłyby o wymianie handlowej autochtonów z Celtami, ale także ich siedziby. Osady przybyszów stwierdzono w Sanoku-Białej Górze, gdzie odkryto typową dla nich ceramikę grafitową i szklaną bransoletę. Podobne znaleziska pochodzą z Trepczy, gdzie być może na górze „Horodyszcze” znajdowało się celtyckie osiedle obronne.
Wymienić należy zwarte osadnictwo w Pakoszówce (ceramika, zapinki, bransolety) i okolicy, a także w Rymanowie i Krośnie. Ślady osadnictwa znane są też z dzisiejszych zalewowych terenów solińskich. Z Trepczy pochodzi też luźne znalezisko, jednej z najstarszych znanych z ziem polskich, złotej monety celtyckiej: naśladownictwo statera Aleksandra Macedońskiego, z wizerunkami bogiń Ateny i Nike, datowanej na III/II wiek p.n.e. Celtowie nadsańscy przybyli na teren ziemi sanockiej z obszaru Słowacji, znad Cisy, gdzie stwierdzono obecność plemienia Anartów. W źródłach pisanych występują jeszcze ich sąsiedzi, określani mianem Anartofraktów - być może to oni właśnie zamieszkiwali okolice Sanoka.
W pierwszych wiekach naszej ery, w tzw. okresie wpływów rzymskich, znajdujemy w źródłach archeologicznych dowody ogromnego ożywienia gospodarczego i kulturowego, których impulsów dopatrujemy się na południu, w cesarstwie rzymskim. Z tego czasu poznane są reprezentatywne osady w Pakoszówce, o zróżnicowanej chronologii, i Hłomczy. W tej ostatniej miejscowości odkryto domostwa wgłębione w ziemię, ze śladami słupów, na których wspierała się konstrukcja ścian i dachu.
Oprócz przedmiotów niezbędnych do codziennego życia znaleziono tu piękną, wykonaną z brązu i posrebrzaną zapinkę. W jednej z osad w Pakoszówce stwierdzono bardzo przemyślany plan zabudowy - z podziałem na część mieszkalną i gospodarczą. Z IV w. pochodzi duża przebadana osada w Lesku, z uporządkowanym rozplanowaniem naziemnych domostw, obiektami gospodarczymi, piwniczkami i spichlerzami z dużymi ilościami zachowanego ziarna zbóż i roślin uprawnych.
Odkryto narzędzia rolnicze, żarna, prażnice, ciężarki tkackie, liczne naczynia, w tym ogromne naczynia zasobowe do przechowywania zapasów, fragmenty naczyń szklanych - dowody dalekosiężnej wymiany z prowincjami rzymskimi. Na terenie samego Sanoka udało się odkryć fragment osady z zachowanym piecem do wypalania naczyń, pierwszym tego typu obiektem na interesującym nas terenie. Wiele jest śladów osadnictwa z tego okresu po obu brzegach Sanu, np. w Solinie, Bachlawie, Załużu, Międzybrodziu czy Lisznej oraz na Pogórzu Dynowskim i Bukowskim. Osiedla te, odmienne od znanych na północy Podkarpacia, były prawdopodobnie dziełem plemion dackich, które przybyły tu z terenów dzisiejszej Rumunii.
Warto wspomnieć, że obecnie rozpoznawane jest jedyne odkryte cmentarzysko z okresu wpływów rzymskich, zlokalizowane na Pogórzu Bukowskim, które stopniowo wzbogaca nasza wiedzę o kulturze materialnej i życiu duchowym ludzi tamtych wieków.
Z pierwszych wieków naszej ery, okresu, w którym ziemie nasze weszły w orbitę silnych wpływów kulturowych Rzymu, pochodzą też liczne importy. Nasze nadsańskie doliny były dość znacznie oddalone od szlaków handlowych, głównie bursztynowego, lecz znaleziska skarbów w bliskim sąsiedztwie ziemi sanockiej i duża ilość monet rzymskich sugeruje istnienie mniejszych, pobocznych szlaków kupieckich, funkcjonujących poprzez przełęcze karpackie.
Bardzo ciekawym problemem jest ustalenie przynależności etnicznej mieszkańców tych ziem. Na podstawie znalezisk archeologicznych i opisów barbarzyńskiej północy przez pisarzy starożytnych wydaje się, że oprócz plemion dackich rozlokowanych na południu interesującego nas obszaru, pozostałe tereny były prawdopodobnie zamieszkiwane przez plemiona wschodniogermańskie - głównie Wandalów.
Początek wieku VI przyniósł ogromne zmiany w strukturze politycznej i etnicznej Europy Środkowej. Po wędrówce ludów i niemal zupełnym wyludnieniu się ziem polskich na obszar ten wkracza nowy, ale jakże dobrze znany nam lud - Słowianie. Jeszcze do niedawna sądzono, że nasi bezpośredni przodkowie zamieszkiwali międzyrzecze Wisły i Odry przynajmniej od epoki brązu. Dziś przyjmuje się, że prasiedziby Słowian znajdowały się na obszarze dzisiejszej Ukrainy, skąd na przełomie V i VI stulecia, pod nazwą Sklawinów, rozpoczęli wędrówkę na zachód.
Domeny Sklawinów rozciągały się, jak pisze kronikarz gocki Jordanes, poczynając od źródeł Wisły, wzdłuż łuku Karpat aż do dolnego Dunaju, a więc także na obszarze późniejszej ziemi sanockiej. W dzisiejszym Bachórzu koło Dynowa znajduje się jedna z najpełniej przebadanych, i przy okazji najbardziej znana, osada wczesnych Słowian z VI-VII w. Prowadzone od 1972 roku prace archeologiczne odsłoniły pozostałości, położonych na łagodnie opadającym ku dolinie Sanu cyplu, trzynastu niewielkich domostw o charakterze półziemianek, wzniesionych w większości w konstrukcji zrębowej.
Domostwa te, niezbyt mocno wgłębione we współczesny grunt, posiadały w jednym z rogów piece, wykonane z dużych płyt kamiennych, uszczelniane niewielkimi kamieniami. Takie półziemianki były najpospolitszym rodzajem budynku mieszkalnego wykorzystywanego przez naszych przodków. Jednak to nie one stanowią o specyfice kulturowej ich użytkowników. Są nią wytwory ich rąk, a szczególnie najliczniejsza, i to nie tylko w Bachórzu, charakterystyczna ceramika.
W przeciwieństwie do rozwiniętych warsztatów garncarskich z okresu wpływów rzymskich, Słowianie, w początkowym okresie swego rozwoju, nie znali koła garncarskiego. Stąd znajdowane i wiązane z okresem wczesnosłowiańskim fragmenty ceramiki to niemal wyłącznie naczynia lepione ręcznie o niezbyt wyrafinowanym kształcie, niezdobione. Poza nimi właściwie brak innych znalezisk, co sugeruje stosunkowo niski poziom życia ówczesnych mieszkańców terenów nadsańskich.
Z charakterystycznych zabytków pozaceramicznych z Bachórza wymienić można zaledwie kilka przedmiotów: gładziki-osełki kamienne, fragmenty kamienia żarnowego, przęślika glinianego, ciężarka tkackiego oraz niewielki ułamek paciorka bursztynowego.
Znaleziska z okresu wczesnosłowiańskiego nie ograniczają się jednak tylko do Bachórza. W sąsiednim Dynowie zlokalizowano kolejną osadę wczesnosłowiańską, a pojedyncze fragmenty naczyń, sugerujące przemieszczanie się grup Sklawinów w górę Sanu odkryte zostały w Uluczu. Z tego okresu pochodzi również znalezisko brązowej monety bizantyńskiej cesarza Justyniana I (527-565) z Beska.
Wiek VIII, w którym rozpoczyna się tzw. okres plemienny, przyniósł kolejne zmiany - tym razem jednak o charakterze stabilizacyjnym. Wzrasta gęstość zaludnienia, co manifestuje się znacznym przyrostem źródeł dokumentowanych przez archeologa. Wielki lud Sklawinów rozpadł się na szereg mniejszych ugrupowań plemiennych, z których jedno - zwane Lędzianami - zajmuje tereny południowo-wschodniej Polski i zachodniej Ukrainy.
Lędzianie pojawiają się na arenie dziejów u tzw. „Geografa Bawarskiego” (połowa IX wieku), który w swym opisie ludów mieszkających na północ od Dunaju wymienia plemię Lendizi. Najbardziej precyzyjne i zarazem najbogatsze informacje przekazał jednak cesarz bizantyński Konstantyn Porfirogenta, który w swym dziele O zarządzaniu imperium (De Administrandoimperio) z połowy X wieku wspomina, że za czasów księcia ruskiego Igora (913-945) Rusowie (Waregowie) napadający na Bizancjum nabywali łodzie, których dostarczali księstwu kijowskiemu w formie daniny m.in. właśnie Lędzianie.
Kolejne źródła sugerują, iż ziemie lędziańskie w 2. połowie X wieku mogły znajdować się pod panowaniem czeskim. Interesujące, że od nazwy plemiennej Lędzian nasi sąsiedzi urobili sobie własne nazwy na określenie Polaków. I tak Węgrzy nazywają Polaków - Lengyel, Litwini - Lenkas, natomiast Rusini określali nas jako Lachów.
Począwszy od VIII wieku mieszkańcy południowej Polski, w tym także Lędzianie, zaczęli budować umocnione osady obronne, zwane grodami. Wspomniany wyżej tzw. „Geograf Bawarski” wzmiankuje Lędzian jako lud posiadający aż 98 takich grodów. Na pozostałości kilku z nich natrafiono także na terenie ziemi sanockiej. Grodziska (gdyż tak w przeciwieństwie do grodów nazywane są ich pozostałości) zlokalizowane są z reguły na mało dostępnych wyniesieniach o dużych wysokościach względnych i manifestują się w terenie obecnością ziemnych nasypów w formie podłużnych wałów, często uformowanych koncentrycznie.
Grodziska podkarpackie dość późno stały się przedmiotem zainteresowań badaczy. Właściwie dopiero okres po II wojnie światowej doprowadził do odkrycia większości z nich. Na fakt ich istnienia wskazywały ślady językowe, w postaci nazw, którymi określano wzgórza, gdzie były posadowione. Takie nazwy jak: Horodna, Horodyszcze, Grodzisko, utrwalone w świadomości miejscowej ludności, często okazywały się dawnymi obiektami obronnymi. Najstarsze z nich zlokalizowano wzdłuż szlaku komunikacyjno-handlowego, biegnącego doliną Sanu.
W miejscowości Trepcza, 4 km na północ od Sanoka, znajdują się dwa takie grodziska, położone na sąsiednich wzgórzach, oddzielonych jedynie niewielkim ciekiem wodnym, u wylotu Kotliny Sanockiej. Na obu odkryto charakterystyczne przedmioty o metryce plemiennej. Na grodzisku „Horodyszcze” są to ostrogi żelazne, w tym wyjątkowy okaz z 2. połowy VIII wieku, powstały w wyniku inspiracji idących z kręgu Państwa Karolińskiego. Rozległe kontakty mieszkańców grodu nad Sanem poświadczają również dwa „skarby” przedmiotów żelaznych, w skład których wchodziły dwa topory, a także misa i fragment drugiej, ciosła, nożyce kabłąkowe, półkosek, krój płużny oraz radlica.
Przedmioty te, datowane na 2. połowę IX i początek X stulecia, posiadają szereg analogii na terenie Państwa Wielkomorawskiego i zdaje się, że dostały się na tereny nadsańskie w wyniku ożywionych kontaktów kulturowych ludności zamieszkujących przeciwne strony masywu karpackiego. Trudno stwierdzić, w jakim celu ukryto te przedmioty. Fakt umieszczenia w „skarbach” narzędzi częściowo uszkodzonych może wskazywać na chęć ich późniejszego przekucia.
„Skarby” ukryto nagle i do czasu ich odkrycia przez archeologów nie zostały wtórnie podjęte. Stało się to zapewne w wyniku jakiegoś niezidentyfikowanego najazdu, być może przemieszczających się ku Europie koczowniczych Węgrów, którzy w 1. połowie X wieku podporządkowali sobie część ziem lędziańskich, tworząc w Przemyślu niewielki garnizon, mający na celu pilnowanie przełęczy karpackich.
Z kolei na drugim grodzisku trepczańskim - „Horodna”, dotąd jeszcze nie badanym, odkryte zostały niewielkie, żelazne przedmioty grotopodobne, określane jako tzw. grzywny - rodzaj pieniądza przedmonetarnego, który w czasach funkcjonowania Państwa Wielkomorawskiego (2. połowa IX wieku) służył do rozliczeń niewielkich transakcji handlowych.
Inne grodziska, których początki sięgać mogą okresu plemiennego („Zamczysko” w Mymoniu, Sielnica, „Diabla Góra” w Tyrawie Solnej) nie przyniosły jak na razie tak spektakularnych znalezisk, ale warto wspomnieć, iż na terenie grodu w Wybrzeżu, wzniesionego być może już u schyłku IX wieku, odkryto pozostałości kilku obiektów mieszkalnych, w tym dwie półziemianki.
Głównie jednak miejscowa ludność zamieszkiwała w osadach otwartych, położonych na dogodnych terasach nadzalewowych, wzdłuż biegu Sanu, ale i mniejszych jego dopływów, w grodach szukając pomocy jedynie w czasie zagrożenia. Osady otwarte pozwalają na wgląd w standard życia ówczesnych mieszkańców ziemi sanockiej.
W Hoczwi, na osadzie datowanej na VIII-X w., odkryto półziemiankę, co wskazuje na kontynuację typu zabudowania mieszkalnego od czasów wczesnosłowiańskich. Interesujące informacje przyniosły też badania osady wczesnośredniowiecznej (VIII-IX w.) w Uluczu, gdzie stwierdzono przemyślany układ gospodarczy w formie zagrody, w której obiektowi mieszkalnemu towarzyszyły dwa budynki gospodarcze.
Lędzianie nadsańscy trudnili się głównie rolnictwem, czemu sprzyjała szeroka dolina Sanu, oferująca mocno nasłonecznione stoki pod uprawy. Z badań osady (VIII-X w.) w sanockiej dzielnicy Jerozolima pochodzą zwęglone szczątki roślinne, wśród których udało się rozpoznać proso i jęczmień.
Do końca wczesnego średniowiecza niezasiedlone pozostały tereny górskie - tak Lędzianie, jak i późniejsi mieszkańcy tych ziem w zasadzie nie przekraczali wysokości powyżej 350 m n.p.m. Sytuacja ta zmieniła się dopiero wskutek intensywnej kolonizacji pasterskiej Wołochów w późnym średniowieczu i w początkach czasów nowożytnych. Dość skąpe dane posiadamy odnośnie duchowości naszych przodków.
Wiemy, że mieszkańcy późniejszej ziemi sanockiej dość długo trwali przy wierzeniach pogańskich. Nie zmieniły tego oddziaływania chrześcijańskich Wielkich Moraw, ani też zależność tych ziem od państwa czeskiego. Dopiero inicjatywie książąt ruskich należy przypisać wprowadzenie terenów nadsańskich w orbitę oddziaływań nowej religii.
Wspomniane wierzenia pogańskie manifestują się obecnością cmentarzysk kurhanowych, na których składano zmarłych, po uprzednim spaleniu na stosie pogrzebowym, w urnach, wraz z bardzo ubogim wyposażeniem. Kurhany takie po dziś dzień zachowały się w Czarnorzekach i Trepczy.
Ostatnia wzmianka o Lędzianach pochodzi z Powieści lat minionych, gdzie mówi się o wyprawie księcia Włodzimierza Wielkiego na Lachów w 981 r., podczas której zajął on Przemyśl, Czerwień i inne grody. Od tego czasu dawne tereny lędziańskie na niemal cały wiek stają się areną nieustannych utarczek miedzy młodym państwem piastowskim a Rusią Kijowską.
Sytuacja stabilizuje się dopiero pod koniec XI wieku, kiedy to w Przemyślu tworzy się niezależne księstwo ruskie (ok. 1085 r.), rządzone przez Ruryka i Wasylka - synów księcia tmutorokańskiego Rościsława, którzy to zapewniają panowanie ruskie nad terenami nadsańskimi na okres ponad 250 lat, do czasu zajęcia tych ziem przez Kazimierza Wielkiego, około 1340 roku.
Zapewne w obrębie tego księstwa znajdowała się także późniejsza ziemia sanocka, której średniowieczne granice już wtedy stały się zachodnią rubieżą ziem ruskich. Wtedy to do wysokiej rangi urósł Sanok, gród kilkakrotnie wspominany w ruskich przekazach kronikarskich - tzw. latopisach, stanowiący najdalej na zachód wysunięty punkt administracji książąt ruskich.
Niewykluczone, że stał się on stolicą tzw. wołości, jednostki terytorialnej niższego rzędu, w pewnym sensie odpowiadającej polskiej kasztelanii. Pieczę nad nim sprawował wysoki urzędnik książęcy - posadnik, o którym dowiadujemy się z pierwszej wzmianki o Sanoku, zapisanej w latopisie hipackim pod rokiem 1150. Mówi ona o wyprawie króla węgierskiego Geyzy II, który w listopadzie tego roku zostawił w Karpatach wozy, przeszedł Góry i wziął Sanok i posadnika jego ujęto i siół opodal Przemyśla wiele wzięto.
Kolejna wzmianka kronikarska sytuuje Sanok w roli ważnego miejsca na mapie ówczesnej Europy Środkowej. W 1205 roku doszło tutaj do spotkania Anny, wdowy po księciu halicko-włodzimierskim Romanie, z królem węgierskim Andrzejem II, w którym uczestniczył także - małoletni jeszcze wtedy, późniejszy król halicki - Daniel.
Jeszcze do niedawna gród Sanok wspominany w przytoczonych przekazach, lokalizowano w obrębie miasta, na wyniosłym „wzgórzu zamkowym”, z dominującym dziś w krajobrazie renesansowym zamkiem królewskim. Prowadzone od lat 50. XX wieku badania archeologiczne były jednak mało zadowalające.
Co prawda odkryto pozostałości grodu wczesnośredniowiecznego, z reliktami obiektów gospodarczych i mieszkalnych z X-XIII stulecia, ale uderzał brak luksusowych przedmiotów, znanych z innych ośrodków staroruskich, które poświadczałyby rangę Sanoka jako głównego centrum politycznego na tym obszarze. Zagadka ta pozostałaby pewnie jeszcze długo bez odpowiedzi, gdyby nie podjęto badań na jednym z grodzisk trepczańskich, zlokalizowanym na wzgórzu „Horodyszcze”.
Wzgórze to od dawna przykuwało uwagę badaczy, głównie ze względu na lokalizację u wylotu Kotliny Sanockiej, w miejscu największego przewężenia doliny Sanu, gdzie dominuje nad położoną po drugiej stronie wsią Międzybrodzie. Zadziwiający był fakt, iż w odległości niespełna 1 km znajduje się drugie grodzisko trepczańskie - „Horodna”.
Bliskość obu obiektów sugerowała, że miejsca te spełniały szczególną rolę w topografii wczesnośredniowiecznego Sanoka. Wysnuto wtedy koncepcję, że to właśnie trepczańskie wzgórza kryły w sobie pozostałości pierwotnego Sanoka. Przez długi czas koncepcja ta była, ze względu na brak bezpośrednich dowodów, zawieszoną w próżni hipotezą.
Nasilająca się grabieżcza działalność poszukiwaczy skarbów, zaopatrzonych w nowoczesne wykrywacze metali, spowodowała, że trepczańskie grodziska po niemal 40 latach znów stały się obiektem zainteresowań archeologów. Szczególną uwagę skierowano na wzgórze „Horodyszcze”, potężne założenie obronne, położone prawie 150 m nad poziomem lustra Sanu, zabezpieczone jednym koncentrycznym wałem, zbudowanym w dębowej konstrukcji skrzyniowej oraz czterema wałami zaporowymi, po dziś dzień doskonale prezentującymi się w terenie.
To właśnie stąd poszukiwacze skarbów pozyskali najcenniejsze, ze znanych dotychczas nad górnym Sanem, wczesnośredniowieczne wyroby staroruskiej kultury materialnej, które na szczęście udało się odzyskać. Fakt ten stał się impulsem dla prowadzonych w latach 1996-2002 przez Jerzego Ginalskiego badań archeologicznych.
Wyniki badań przerosły oczekiwania archeologów. Okazało się, że grodzisko na „Horodyszczu” kryje nie tylko interesujące mobilia, ale również najstarsze na terenie naszej ziemi pozostałości architektoniczne. Na majdanie grodziska, w najbardziej wyeksponowanym miejscu, około połowy wieku XII, posadowiono drewnianą cerkiew na kamiennych ławach fundamentowych, zbudowaną w konstrukcji zrębowej.
Cerkiew składała się z prostokątnej nawy oraz wydłużonego, trójbocznie zamkniętego od wschodu prezbiterium, w którym ocalały resztki kamiennej mensy ołtarzowej. Około połowy XIII wieku przestała ona istnieć, a po jakimś czasie na jej gruzach wzniesiono kolejny, drewniany obiekt sakralny, tym razem w formie mniejszej kaplicy, który funkcjonował jeszcze przez kilka dziesięcioleci, zapewne do początków wieku XIV.
Całe to założenie otoczone było cmentarzem przycerkiewnym, na którym składano zmarłych do płytkich grobów, obstawiając je często kamieniami, a w kilku przypadkach przykrywano płytami kamiennymi, tworząc rodzaj kamiennych sarkofagów. Te ostatnie zlokalizowano przed wejściem do cerkwi, w jednym rzędzie; z pewnością stanowiły miejsce ostatecznego spoczynku miejscowej elity. Tylko część pochówków zawierała wyposażenie, ale jeśli już takie występowało, to stanowiły je wyłącznie ozdoby i to z reguły niezwykle cenne.
W jednym z nich, kobiecym, odkryto dwie zdobione filigranem zausznice oraz kilkadziesiąt szklanych paciorków, tworzących niegdyś naszyjnik. W innym znaleziono srebrny, pozłacany pierścień oraz brązowe, pozłacane guziczki. Najbardziej spektakularny był grób kobiecy usytuowany w jednym ze wspomnianych sarkofagów. Zawierał on komplet biżuterii: szklaną, niebieską bransoletę oraz srebrny pierścień ze szklanym oczkiem.
Kilkadziesiąt metrów na północ od obiektów sakralnych i cmentarza natrafiono na jeszcze jeden, niestety do tej pory przebadany jedynie wstępnie, obiekt drewniany. Jego dość znaczne rozmiary sugerują, że mamy tutaj do czynienia z budynkiem o charakterze rezydencjonalnym.
Mieszkańcy grodu na „Horodyszczu” mieli także własne zaopatrzenie w wodę. W zachodniej jego części wykopano głęboką studnię, którą wyobraźnia mieszkańców Trepczy łączyła w legendzie z zapadniętą cerkwią, i z której od czasu do czasu dobywać się miały dźwięki dzwonów.
Jak już wiemy, cerkiew na wzgórzu rzeczywiście istniała, a wspomniana legenda świadczy o długiej, acz zniekształconej pamięci ludzkiej, która przechowuje pewne fakty nawet po całkowitym zniknięciu widocznych śladów działalności człowieka.
Opisane wyżej znaleziska już same w sobie są wyjątkowe i unikalne. Jednak stanowią one jedynie część mozaiki, dzięki której udało się określić rangę trepczańskiego grodu. Pozostałą stanowią odkryte podczas badań mobilia. Najważniejsze spośród niemal tysiąca metalowych zabytków kultury materialnej, a poświadczające staroruski charakter „Horodyszcza”, są zabytki sztuki chrześcijańskiej.
Wśród nich największą grupę (7 sztuk) stanowią enkolpiony - krzyże napierśne do przechowywania relikwii, których znaleziska koncentrowały się generalnie w obrębie cmentarzyska, aczkolwiek żaden z nich nie został odkryty przy pochówku. Krzyże te, wykonane z brązu i datowane generalnie na XI-XIII wiek, reprezentują różne typy przedstawień Chrystusa i wykonane są w różnych technikach dekoracyjnych.
Wyróżnia się wśród nich szczególnie jeden, niepozorny enkolpion, wewnątrz którego zachowała się relikwia w kształcie trójkątnego klina. Początkowo wydawało się, że jest to skamieniały fragment Krzyża Świętego, lecz szczegółowe badania laboratoryjne, wykazały, że relikwia ta to nic innego jak ułamek meteorytu z ponad 90% masą żelaza. Jest to unikat w skali nie tylko polskiej, ale i światowej.
Upadki meteorytów były obserwowane na wczesnośredniowiecznej Rusi, o czym wspomina Powieść minionych lat pod rokiem 1091, gdy w okolicy Wyszogrodu koło Kijowa spadł przeogromny smok z niebios i przerazili się wszyscy ludzie. Tegoż czasu ziemia stęknęła, co wielu słyszało. Ułamek meteorytu w trepczańskimenkolpionie musiał więc mieć wyjątkową wartość, gdyż był traktowany jako dar niebios.
Niewykluczone, że krzyże te, a na pewno stanowiące ich część paciory, przez które przewlekano rzemień lub łańcuszek do zawieszania na szyi, były wykonywane na miejscu, o czym świadczy odkryta tutaj ołowiana matryca do ich wykonywania. Inne zabytki o charakterze sakralnym nie są już tak imponujące, ale stanowią klasyczny element wielu grodów wczesnośredniowiecznej Rusi.
Są wśród nich dwa brązowe krzyżyki, tzw. jerozolimskie, datowane na XII-XIII w., mające formę kolistych zawieszek z wpisanym wewnątrz krzyżem, którego ramiona posiadają dodatkowe poprzeczne beleczki. Elementy związane z symboliką chrześcijańską widnieją także na kilku pierścieniach, a jedna z zawieszek przedstawia postać archanioła.
Ze sferą świecką wiążą się kolejne unikalne znaleziska. Są wśród nich dwie identyczne pieczęcie z wyobrażeniem św. Bazylego i Michała Archanioła, przypisywane księciu nowogrodzkiemu i kijowskiemu - Rurykowi Rościsławiczowi, które można bardzo dobrze datować na ostatnią ćwierć XII i początek XIII stulecia.
Pieczęcie te, zapewne wraz z nie zachowanymi do dzisiaj dokumentami, zakopano pośpiesznie w płytkim zagłębieniu, zlokalizowanym na północ od cmentarzyska. Są one świadectwem funkcjonowania w grodzie kancelarii, skąd słano listy aż do Kijowa i vice versa. Umiejętność pisania przez ówczesnych mieszkańców grodu potwierdza także znalezisko stilusa-rylca - rodzaju wczesnośredniowiecznego pisaka, którym posługiwały się różne warstwy społeczne do pisania i zamazywania tekstów na woskowych tabliczkach.
Rozległe kontakty, tym razem jednak handlowe, potwierdzają odkryte na grodzisku monety, w tym dwa unikalne (jedyne na terenie dzisiejszej Polski) srebrne denary typu frezachijskiego, wybite na terenie Dolnej Austrii lub północno-wschodnich Włoch - najpewniej w tym samym czasie, w którym powstały wspomniane wyżej pieczęcie - dla biskupa akwilejskiego Gotfryda lub jego następcy Pellegryna II.
Opisując te niesamowite znaleziska, nie sposób nie wspomnieć także o okazałej, srebrnej parze ozdób - zwanych kołstkami, które stanowiły szczyt ówczesnej sztuki jubilerskiej. Na ich powierzchniach znajdują się wyobrażenia gryfów. Datowane są na XII-XIII wiek. Kołstki noszono po obu stronach kobiecego nakrycia głowy - razem z nim stanowiły wspaniały element paradnego stroju arystokratek należących do warstwy książęcej i bojarskiej.
Jako że kołstki były puste w środku, sugeruje się, że do ich wnętrz wkładano skrawki tkanin nasączonych wonnościami. Podobnym rangą, lecz należącym niewątpliwe do mężczyzny przedmiotem, jest fragment pozłacanego, brązowego diademu książęcego z XII - połowy XIII wieku z ekspresyjnym wyobrażeniem lwa oblizującego łapę.
Obecność zbrojnej załogi grodu strzegącej jego bogactwa dokumentują liczne militaria. Na szczególną uwagę zasługują fragmenty ciężarków kiścieni - broni składającej się z drewnianej rękojeści połączonej rzemieniem bądź łańcuchem z metalowym lub kościanym ciężarkiem. Natrafiono również na elementy uzbrojenia ochronnego - w postaci fragmentów kolczugi - pancerza, wykonanego z tysięcy niewielkich, splecionych ze sobą kółek.
Obecność łuczników i kuszników na grodzie trepczańskim poświadczają natomiast licznie odkrywane groty strzał i bełtów. Część nadsańskich wojów poruszała się konno, co dokumentują znaleziska ostróg, wędzideł i podków.
Wszystkie te znaleziska zdają się bezsprzecznie wskazywać, iż gród na „Horodyszczu” wiązać należy ze wspominanym w źródłach grodem Sanok. Przemawia za tym z jednej strony różnorodność, bogactwo i ogromna liczba znalezisk odkryta na „Horodyszczu”, z drugiej zaś obecność na majdanie budowli o charakterze rezydencjonalnym i sakralnym. Rozumowanie takie zdają się poświadczać stosunkowo skromne ślady aktywności ludzkiej na wzgórzu zamkowym w Sanoku sprzed połowy XIII wieku.
Jakie zatem funkcje pełnił gród na wzgórzu zamkowym oraz kolejny, zwany dziś „Zamczyskiem”, położony w dzielnicy Biała Góra, w paśmie Gór Słonnych. Na tym ostatnim odkryto m.in. ołowiany krzyżyk, datowany na XI-XIII wiek, oraz liczne elementy uzbrojenia. Oba obiekty na terenie Sanoka funkcjonowały w podobnym przedziale chronologicznym, co gród na „Horodyszczu”.
Ostatnio wysnuto hipotezę, że oba te grody pełniły funkcje pomocnicze, będąc formą strażnic, zabezpieczających wczesnośredniowieczny kompleks osadniczy Sanoka od ataku z południa. A że ataki takie miały miejsce, przekonuje nas cytowana wyżej pierwsza ze wzmianek o Sanoku. Niewykluczone, że z taką koncepcją lokalizacji grodów w najbliższej okolicy Sanoka wiąże się trzecia wzmianka, zarejestrowana przez latopis hipackipod rokiem 1231, gdzie wspomina się o ucieczce jednego z bojarów do Sanoka worotuhorskich.
Przyjmowało się dotąd, że termin worotauhorskie oznaczał jedną z przełęczy karpackich, położoną w pobliżu Sanoka - np. Przełęcz Łupkowską. Możliwe jest jednak, że to właśnie specyficzne rozmieszczenie grodów strażniczych nadające im formę bramy, prowadzącej do cofniętego głównego grodu na „Horodyszczu”, mogły mieć wpływ na takie określenie.
Wczesnośredniowieczny Sanok stanowił nie tylko „ostatni bastion” Rusi Halickiej na granicy z Polską i Węgrami (podobną funkcję pełnić mógł też niewielki gród w Lubeni koło Rzeszowa), ale także zabezpieczał ważny szlak handlowy biegnący od przełęczy karpackich, wzdłuż Sanu, aż do Przemyśla.
Wzdłuż jego przebiegu zarejestrowano kilka znalezisk związanych z kulturą staroruską. Są to, wspomniane już, enkolpiony odkryte w Dziurdziowie i Myczkowcach, i fragment kolejnego - ze Srogowa. Natomiast zupełnie odmienny krąg cywilizacyjny reprezentuje, przybyły z odległego Limoges we Francji, datowany na 1. połowę XIII wieku, krzyż ze Zwierzynia.
Szlaku, oprócz grodów w Sanoku i Trepczy, strzegł też zapewne niewielki gródek strażniczy w Hoczwi. Niewykluczone, że jeszcze jedna okoliczność wpłynęła na tak mocne ufortyfikowanie tej części późniejszej ziemi sanockiej - obecność złóż soli, która być może była eksploatowana także w tym czasie.
Dolina Sanu - rzeki, która swą nazwę zawdzięcza licznym zakrętom (staro-cerkiewno-słowiański san znaczy tyle co żmija) - a także mniejszych cieków wodnych oraz dogodne wypłaszczenia Dołów Jasielsko-Sanockich wpływały na koncentrację osad otwartych, które zamieszkiwała przeważająca część ludności tych ziem. Kilka z takich osad stało się również przedmiotem badań. Dzięki wykopaliskom w Lesku (XI-XIII w.) wiemy, że w tym okresie budowano już klasyczne zabudowania naziemne.
Odkryto tutaj pozostałości dwóch domów zbudowanych w konstrukcji słupowej, o prostokątnym i trapezowatym kształcie, których ściany wzniesiono najprawdopodobniej w konstrukcji sumikowo-łątkowej. Domostwom tym towarzyszyło kilka zagłębionych w ziemie obiektów, zapewne o przeznaczeniu gospodarczym. W sanockiej dzielnicy Biała Góra zbadano kolejną osadę tego typu, położoną niemal u stóp „Zamczyska”, na terenie dzisiejszego skansenu.
Odkryto tutaj siedem reliktów naziemnych budynków mieszkalnych, posiadających zagłębione w ziemie piwniczki. Obok odkryto także, dość unikatowy, gliniany piec kopułkowy. Obiektom tym towarzyszyła ceramika z XI-XIII wieku oraz nieliczne inne przedmioty: ułamek szklanej bransolety, szklane paciorki, noże żelazne, przęślik z różowego łupku wołyńskiego, osełki kamienne. Podobny inwentarz zarejestrowano na osadzie w Wołodzi.
Kres prospericie sanockiego kompleksu osadniczego, ale i zapewne także pozostałym częściom ziemi sanockiej, przynosi jeden z XIII-wiecznych najazdów tatarskich. Analiza pozyskanych zabytków archeologicznych wskazuje, że zagłada „Horodyszcza” mogła nastąpić w trakcie wyprawy w latach 1259-1260.
Najazd azjatyckich koczowników dokumentują zgliszcza i ślady spalonych konstrukcji obronnych, a także bezładnie porzucony inwentarz i, przede wszystkim, charakterystyczne dla tych nomadów groty strzał. Po fakcie tym gród na wzgórzu „Horodyszcze” przestał - jak się wydaje - pełnić rolę ważnego ośrodka militarno-strategicznego i administracyjnego na peryferiach ziem ruskich.
Zachwiana pewność mieszkańców grodu co do jego walorów obronnych oraz brak perspektyw jego dalszego rozwoju zmusiła ich do przeniesienia centrum lokalnej władzy na „wzgórze zamkowe” w Sanoku, które stało się zalążkiem średniowiecznego miasta.
Andrzej Romaniak[2]
Historia ziemi sanockiej
Już od zarania naszej państwowości ziemie leżące w dorzeczu Sanu, wchodzące w skład większej jednostki terytorialnej - Rusi Halickiej, były terenem spornym. O swoje wpływy walczyli tu książęta ruscy, Węgrzy i Polacy. Często zapuszczały się tu również hordy Tatarów. Był to przez lata obszar porośnięty w większości lasami, na którym miast było niewiele.
Najważniejszymi z nich były Przemyśl i Sanok - wraz ze swym zapleczem osadniczym - oraz kilkanaście gródków obronnych rozrzuconych na licznych wzgórzach i usytuowanych przede wszystkim wzdłuż najważniejszego szlaku komunikacyjnego, który biegł doliną Sanu. Chęć panowania nad tymi obszarami przejawiali już pierwsi władcy polscy - Bolesław Chrobry i Bolesław Śmiały. Ich zabiegi miały zarówno charakter militarny, jak i dyplomatyczny i wzmacniane były poprzez małżeństwa zawierane pomiędzy potomkami polskich i ruskich władców.
Podobne dążenia przejawiali Węgrzy, tak więc stosunek Polski do Rusi wpływał też na stosunki polsko-węgierskie. Próbą uniknięcia konfliktu było małżeństwo zawarte w 1214 roku między Kolomanem - synem króla Węgier Andrzeja II i Salomeą - córką Leszka Białego. Kolomana koronowano wkrótce na króla Rusi Halickiej i w związku z tym Węgrzy przez następne stulecia zgłaszali pretensje do tych ziem, a królowie węgierscy używali tytułu rexGaliciae et Lodomerique (król Halicza i Włodzimierza).
Wewnętrzne walki o władzę między ruskimi książętami, również z udziałem sąsiadów Rusi, doprowadziły do tego, że w 1324 roku zginęli tragicznie ostatni przedstawiciele halicko-włodzimierskiej linii Rurykowiczów - panujący we Włodzimierzu Andrzej i władca Halicza Lew II. Przy życiu pozostała tylko siostra zmarłych książąt Maria Juriewna - żona księcia mazowieckiego Trojdena. To mazowiecko-ruskie małżeństwo miało trzech synów i jedną córkę.
Najstarszym z synów był Bolesław. I właśnie on po śmierci swoich wujów zasiadł na tronie halickim, choć miał wtedy zaledwie 14 lat. Jako książę ruski przyjął prawosławie oraz imię swego dziadka po matce (Jerzy), przez co chciał podkreślić swoją więź z Rurykowiczami. Na Rusi nazywany był Jerzym II. Zawarł on związek małżeński z córką wielkiego księcia Litwy Giedymina - Eufemią i w ten sposób zapewnił bezpieczeństwo północnych granic swojego księstwa, a jednocześnie zbliżył się z królem Polski Kazimierzem Wielkim, którego żona Aldona-Anna była siostrą Eufemii - żony Jerzego.
Jerzy II Trojdenowicz utrzymywał przyjacielskie kontakty ze swoją mazowiecką rodziną i królem Kazimierzem Wielkim, którego prawdopodobnie uczynił nawet spadkobiercą w przypadku swej bezpotomnej śmierci. Te dobre stosunki z Polakami oraz otaczanie się ludźmi wykształconymi w kręgu kultury łacińskiej, a także tolerowanie, a nawet sprzyjanie wpływom Kościoła katolickiego na Rusi wzbudziło wśród ruskich bojarów niechęć do władcy. Został przez nich otruty na wiosnę 1340 roku.
Na krótko przed śmiercią, 20 stycznia 1339 roku, we Włodzimierzu Wołyńskim Jerzy II Trojdenowicz z łaski Bożej książę i dziedzic królestwa Rusi wydał mieszczaninowi sandomierskiemu Bartkowi przywilej na zorganizowanie i przeprowadzenie w Sanoku lokacji gminy miejskiej na prawie niemieckim. To nowo lokowane miasto miało się stać na długie lata ważnym ośrodkiem administracyjnym - stolicą ziemi sanockiej.
Na wiadomość o śmierci Jerzego II Trojdenowicza Kazimierz Wielki niezwłocznie podążył na Ruś, aby zabezpieczyć tam swoje panowanie. W trakcie pierwszej wyprawy zajął Lwów i po zabraniu stamtąd ludności katolickiej oraz wojennych łupów cofnął się do Polski. Druga wyprawa Kazimierza, podjęta niedługo po pierwszej, napotkała na opór ruskich bojarów wspartych zagonami tatarskimi.
W styczniu 1341 roku Tatarzy zostali rozbici pod Lublinem, a przywódca zbuntowanych bojarów, Dymitr Detko, uznał nad sobą władzę polskiego króla i został namiestnikiem w halickiej części Rusi. Prawdopodobnie w trakcie tej wyprawy Kazimierz Wielki wcielił bezpośrednio do Polski interesujący nas obszar, czyli ziemię sanocką, a do Sanoka - stolicy tej ziemi - wprowadził własną załogę.
Po włączeniu do Królestwa Polskiego ziemia sanocka weszła, wraz z przemyską, lwowską, halicką i chełmska, w skład województwa ruskiego i taki stan przetrwał aż do czasów rozbiorów.
W ziemi sanockiej, tak jak i w pozostałych dzielnicach, utworzono nie znany dotąd urząd starosty. Był on zupełnie zależny od króla i stanowił nigdy nie zawodzącą podporę królewskich rządów. To starostowie tępili rozbójników, sądzili zbrodniarzy oraz dysponowali siłą zbrojną wykorzystywaną w razie potrzeby do tłumienia buntów i poskromienia spiskowców. Sam król często odwiedzał stolicę ziemi - Sanok.
Był tu z pewnością w 1366 roku, kiedy to potwierdził przywilej lokacyjny z 1339 roku, oraz w 1368 roku, kiedy nadał Sanokowi przywilej na odbywanie tygodniowego jarmarku w okresie Zielonych Świątek. Dbał też o Sanok w inny sposób. Polski kronikarz Janko z Czarnkowa podaje, że król obwarował miasto i zamek murami, których relikty odkryto podczas prac wykopaliskowych na sanockim wzgórzu zamkowym.
Herbem ziemi sanockiej był dwugłowy złoty orzeł na błękitnym tle. Herb ten w niezmienionej formie przetrwał do dziś jako herb powiatu sanockiego.
Po śmierci Kazimierza Wielkiego, który nie pozostawił męskiego potomka, na mocy wcześniejszego układu z rządzącymi Królestwem Węgierskim Andegawenami, jego następcą na tronie polskim został król węgierski Ludwik. W jego imieniu ziemiami ruskimi zarządzał Władysław zwany Opolczykiem. Jego rządy na Rusi były bardzo korzystne i w dużym stopniu były kontynuacją polityki gospodarczej i kulturalnej Kazimierza Wielkiego.
Rozwijał więc kolonizację wsi i miast i ściągał licznych osadników. Wiedząc, że najłatwiej zespolić te ziemie z pozostałym obszarem Królestwa drogą jedności religijnej, ułatwiał zgromadzeniom zakonnym zakładanie nowych klasztorów i budowanie kościołów. To właśnie Władysław Opolczyk w 1377 roku sprowadził ze Lwowa do Sanoka oo. Franciszkanów, którzy pozostają w mieście do dzisiaj.
Jednak religia katolicka nigdy nie była tu narzucana siłą, a ta część Rusi, zwana Czerwoną, była przykładem tego, jak przez umiejętną politykę i poszanowanie miejscowych praw i obyczajów można związać nowe nabytki terytorialne z Królestwem Polskim.
Podobnie jak Kazimierz Wielki, Władysław Opolczyk często odwiedzał Sanok, wystawiając przy tej okazji stosowne dokumenty. Przez cały ten okres ziemia sanocka była odrębną jednostką administracyjną. W 1387 roku za sprawą królowej Jadwigi ponownie, wraz z Rusią, została przyłączona do Polski.
Ziemia sanocka od zachodu graniczyła z województwem krakowskim i sandomierskim, od północy i wschodu z ziemią przemyską, a od południa z ówczesnymi Węgrami. Przez wieki na tym obszarze zachodziły różnorodne zmiany przynależności poszczególnych terenów, jednak Sanok zawsze stanowił, i stanowi nadal, centrum administracyjno-gospodarcze omawianego terenu.
Położenie geograficzne tego obszaru odgrywało bardzo ważną rolę. To w granicach ziemi sanockiej leżały liczne przełęcze przecinające pasmo Karpat i umożliwiające komunikację z południa na północ. Najważniejszą z nich była i jest Przełęcz Łupkowska.
Jak na stolicę ziemi przystało, Sanok z pewnością był miastem posiadającym najważniejszy plac-rynek, z ratuszem, kramami oraz domami mieszczan. Jednak najważniejszym budynkiem był zamek wraz z towarzyszącymi zabudowaniami zgrupowanymi na wzgórzu zamkowym otoczonym kamiennym murem. Obok zamku ważnym elementem miejskiej zabudowy były świątynie - kościół i cerkiew.
Ta różnorodność świątyń wynikała z tego, że Sanok, a także ziemię sanocką zamieszkiwała ludność składająca się z Polaków, Rusinów, Niemców, Węgrów, a od XVI lub XVII w. również Żydów. Po ustabilizowaniu się sytuacji i utrwaleniu polskiej władzy nad tymi terenami ziemia sanocka zaczęła przeżywać nowy okres rozwoju i rozkwitu.
Wraz z przyłączeniem tych ziem do Polski ruszyła wielka akcja osadnicza. Zaczęli tu napływać osadnicy z innych dzielnic Królestwa - szczególnie z Małopolski, a niektóre wsie zasiedlili Niemcy ze Śląska. Król Kazimierz przenosił na prawo niemieckie osady już istniejące i zezwalał na zakładanie następnych. Z czasem obok własności królewskiej na obszarze ziemi sanockiej, w wyniku różnych działań i nadań, powstała własność prywatna: rycerska i duchowna.
Teren ten, pokryty lasami i łąkami, a więc obszarami sprzyjającymi hodowli i uprawie, doskonale nadawał się do kolonizacji. Osadnicy zaludniali głównie doliny rzek i potoków, a w ślad za osadnikami szły lokacje miast i miasteczek.
Obok najwcześniej lokowanego Sanoka przywileje lokacyjne otrzymały m.in.: Krosno (ok. 1348), Jaśliska (1366), Tyczyn (1368), Rymanów (1376), Brzozów (przed 1388), Zarszyn (przed 1395), Dubiecko (1407), Dynów (przed 1423), Tyrawa Królewska (dzisiejszy Mrzygłód 1425), Jaćmierz (1437), Nowotaniec (1444) i Lesko (1477). Miasta te przechodziły różne koleje losu.
Część z nich rozwinęła się i pozostała miastami do dziś, a część straciła swoje znaczenie. Świadectwem tamtego czasu są piękne drewniane kościoły z przełomu XV i XVI wieku zachowane do dziś w Haczowie, Bliznem i w Humniskach.
Oprócz osadników zakładających miasta, od XV wieku puste obszary ziemi sanockiej zaczęli intensywnie zasiedlać pasterze wołoscy. Wsie powstające w związku z tym osadnictwem początkowo lokowane były na prawie niemieckim, a potem na wykształconym na nim prawie wołoskim. Wołosi był to lud wywodzący się z terenów Bałkanów, który już w XIII wieku rozpoczął swoją wędrówkę.
Dwa wieki później zjawił się na omawianym terenie. To właśnie Wołosi byli założycielami takich wsi, jak: Odrzechowa, Szczawne, Płonna, Radoszyce, Olszanica, Uherce. Przez cały wiek XV i XVI osadnictwo wołoskie, a potem, w wyniku zmieszania się Wołochów z rdzenną ludnością ruską, wołosko-ruskie, poczyniło wielkie postępy. Zaludniały się gwałtownie zarówno dobra królewskie, jak i prywatne na naszym terenie, należące w większości do dwóch możnych rodów - Balów i Kmitów. Ich dobra rozciągały się nad górnym Sanem oraz nad jego górskimi dopływami: Hoczewką, Solinką i Olszanicą.
Wiek XV to nie tylko rozwój osadnictwa. To także rozkwit miast już istniejących, a wśród nich najważniejszego - Sanoka. Jego ranga w czasach panowania Władysława Jagiełły musiała być znaczna, skoro król wybrał kościół parafialny w Sanoku na miejsce złożenia przysięgi małżeńskiej swojej trzeciej żonie Elżbiecie Granowskiej - córce wojewody Ottona z Pilczy.
To Sanok był miejscem ich spotkania i ślubu, który odbył się 2 maja 1417 roku. Udzielił go arcybiskup lwowski Jan Mikołaj z Rzeszowa. Przyjęcie weselne odbyło się na sanockim zamku. Również następna żona Władysława Jagiełły - księżniczka holszańskaSonka (Zofia) została związana z Sanokiem, bowiem został jej darowany przez męża z okazji jej koronacji w 1424 roku. Od tego czasu stanowił tzw. oprawę królewskich żon.
Zofia po śmierci Jagiełły chętnie przebywała na sanockim zamku, do którego najczęściej przyjeżdżała wiosną i jesienią. Przebywając w Sanoku, brała udział w posiedzeniach sądów, mianowała urzędników i rozstrzygała spory. Jednym słowem zajmowała się na terenie ziemi sanockiej tym, czym król na pozostałym obszarze Rzeczypospolitej.
Okres panowania Jagiellonów na tronie polskim to okres pomyślnego rozwoju kraju, a tym samym ziemi sanockiej. Miasta otrzymują różne przywileje ułatwiające rozwój gospodarczy, a Sanok cieszy się poparciem i opieką królowej Bony - żony Zygmunta Starego. To z jej polecenia ruszyła przebudowa sanockiego zamku, której wykonawcą był starosta sanocki Mikołaj Wolski.
Szczęśliwie ziemię sanocką omijały też większe najazdy obcych wojsk. Jedynie w 1474 roku wojska króla węgierskiego Macieja Korwina weszły na jej terytorium i oblegały Krosno w czasie wojny prowadzonej z Kazimierzem Jagiellończykiem. Ziemia sanocka była też narażona na napady czambułów tatarskich, które pod koniec XV wieku bądź – według innych źródeł – na początku wieku XVI zapędziły się pod Dynów i Dubiecko.
Z Tatarami mieszkańcy ziemi sanockiej spotkali się jeszcze dwukrotnie w XVII wieku. Najpierw w 1623 roku zagony Tatarów, posuwając się w górę doliny Sanu, spaliły Mrzygłód, a w roku następnym doszły aż do Zarszyna, Jaćmierza, Długiego, Nowosielec i Strachociny, paląc je, a mieszkańców biorąc w jasyr. Obroniły się przed ich najazdem tylko miasta posiadające obwarowania, bowiem Tatarzy, zgodnie ze swoją sztuką wojenną, omijali je, nie tracąc czasu na ich zdobywanie.
Oprócz Sanoka w ziemi sanockiej prężnie rozwijało się też wspomniane Krosno, które stało się ważnym miastem handlowym. Z Krosna eksportowano produkowane w okolicznych wsiach płótno, które wkrótce stało się znane w ościennych krajach.
Najbardziej ożywiony handel prowadziło Krosno z Węgrami, skąd sprowadzano, w zamian za rodzime produkty, przede wszystkim konie i wino. Oprócz Krosna z produkcji rzemieślniczej słynął też Rymanów, a wyroby tutejszych tkaczy i rymarzy cieszyły się zasłużoną renomą. Wkrótce do tych miast dołączyło również Lesko, które stało się prężnym ośrodkiem handlu i rzemiosła dzięki swemu położeniu blisko węgierskiej granicy.
Tego czego nie dokonały wojny i najazdy, dokonały zdarzające się często w tamtych czasach pożary i zarazy. Te pierwsze pustoszyły zwłaszcza miasta, te drugie dotykały wszystkich bez wyjątku. Miasta miały zwykle zabudowę drewnianą i najmniejszy ogień momentalnie trawił wszystkie budynki.
Klęski pożaru dotknęły również wymienione wyżej główne miasta ziemi sanockiej. Sanok, Krosno, Lesko i Brzozów były wielokrotnie pustoszone przez ogień. To czego nie zniszczył ogień, niszczyło tzw. „morowe powietrze”, czyli momentalnie rozprzestrzeniające się przy ówczesnym stanie higieny choroby.
Od schyłku XVI wieku następował powolny upadek stolicy ziemi - Sanoka. Było to spowodowane wspomnianymi klęskami i stacjonowaniem wojsk, zarówno własnych, jak i obcych. XVII wiek to wiek wielu wojen toczonych przez Rzeczpospolitą i początek jej upadku.
Ziemia sanocka jako jej część również odczuła ich skutki, tym bardziej że sama również była terenem, na którym rozgrywały się prywatne wojny toczone pomiędzy rodami szlacheckimi tu mieszkającymi. Bardzo uciążliwe były też bandy grasujących tu zbójników zwanych beskidnikami lub tołhajami, dla których tereny te - ze względu na swe ukształtowanie - były prawdziwym rajem.
Na szczęście skutki wojen toczonych przez Rzeczpospolitą nie były dla ziemi sanockiej tak dotkliwe, jak dla innych obszarów kraju. Szczęśliwie ominęło ją powstanie wzniecone na Ukrainie przez hetmana Bohdana Chmielnickiego, a najazd Szwedów powszechnie zwany „potopem” dotknął ją tylko w niewielkim stopniu, nie docierając nawet do Sanoka.
Dotarł tu natomiast sprzymierzeniec Szwedów w walce z prawowitym polskim królem - książę Siedmiogrodu Jerzy Rakoczy, którego wojska wsławiły się okrucieństwem i bezwzględnością. Pobyt wojsk Rakoczego w ziemi sanockiej był krótki, bowiem już w tym samym roku został on zmuszony do odwrotu.
Mimo że po potopie szwedzkim Rzeczpospolita coraz bardziej chyliła się ku upadkowi, tu na ziemi sanockiej przetrwały do naszych czasów pamiątki świadczące o ważnej roli, jaką odgrywała w Rzeczypospolitej.
To z tamtego okresu pochodzą najokazalsze świątynie: barokowa kolegiata w Brzozowie, kościół oo. Franciszkanów w Sanoku, a także zabudowania klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu - istniejące do dziś na urwistym wysokim brzegu Osławy. Również najstarsza zachowana cerkiew w ziemi sanockiej, stojąca na stromym wzgórzu w Uluczu, datowana jest na 2. połowę XVII wieku.
W dobie pierwszej Rzeczypospolitej ziemia sanocka zapisała się na kartach jej historii jeszcze w 1768 roku. Wtedy to w podolskim mieście Bar szlachta dążąca do obrony „złotej wolności” zawiązała konfederację. Była ona skierowana przeciw królowi Stanisławowi Augustowi, próbom reform ustrojowych oraz ingerencji Rosji. Szlachta ziemi sanockiej licznie przystąpiła do konfederacji, a ziemia sanocka stała się terenem działań zbrojnych. Jednym z punktów oporu konfederatów był wspomniany wyżej klasztor Karmelitów w Zagórzu.
Konfederacja barska upadła, a wraz z nią niepodległa Rzeczpospolita. 5 sierpnia 1772 roku w Petersburgu podpisano traktaty rozbiorowe o podziale ziem polskich. Ziemia sanocka znalazła się w części ziem przypadającej Austrii.
Starając się jakoś usprawiedliwić fakt zaboru tych ziem, austriacki zaborca powoływał się na zadawnione, jeszcze średniowieczne pretensje królów węgierskich do dawnych księstw: halickiego i włodzimierskiego (była o tym mowa powyżej). Stąd ziemie tego zaboru nazwano Królestwem Galicji (Halicz) i Lodomerii (Włodzimierz). Nowe władze zniosły wszystkie polskie urzędy, język oraz zarządzenia, wprowadzając na ich miejsce swoje własne.
W wyniku nowego podziału administracyjnego ziemia sanocka znalazła się w jednym z osiemnastu cyrkułów, na które podzielono obszar Galicji. Nie był to cyrkuł sanocki - Sanok był miastem tak zrujnowanym, że nie znaleziono nawet godnej siedziby dla cyrkularnych władz. Z tego powodu stolicę cyrkułu urządzono w Lesku, a Sanok po raz pierwszy od paruset lat utracił swą dominującą pozycję - na szczęście na krótko, bo już latem 1789 roku Sanok stał się siedzibą cyrkułu i znowu ważnym ośrodkiem administracyjno-kulturalnym.
Z czasami zaboru austriackiego wiąże się wzrost znaczenia i liczby Żydów, którzy na terenie Galicji otrzymywali liczne przywileje i ułatwienia z jednej strony, ale i obowiązki z drugiej. Takim obowiązkiem był m.in. ten o przyjęciu nazwisk w brzmieniu niemieckim.
Tak jak przez wieki ziemię sanocką, oprócz Polaków i wspomnianych Żydów, zamieszkiwali też Rusini. Niestety, wraz z nadejściem austriackiej okupacji powoli kończyło się też zgodne współżycie tych nacji, a za kilkadziesiąt lat rozgorzał ostry konflikt polsko-ruski, a raczej polsko-ukraiński.
Rusini zamieszkujący na ziemi sanockiej do czasu zawarcia unii z kościołem katolickim byli wyznania prawosławnego. Unia została zawarta na synodzie w Brześciu w 1596 roku i w jej wyniku kościół prawosławny na terenie Rzeczypospolitej uznał nad sobą zwierzchnictwo papieża, zachowując jednak liturgię obrządku wschodniego i odrębność swojej hierarchii kościelnej.
Zawarcie unii nie spotkało się z przychylnym przyjęciem przez wszystkich hierarchów i wyznawców prawosławia. Z tego powodu na terenie ziemi sanockiej unia weszła w życie prawie sto lat później, w 1692 roku. Odtąd wyznawców prawosławia akceptujących unię zwano unitami lub grekokatolikami. Ich piękne drewniane cerkwie - to dziś trwały i piękny ślad, który zostawili w kulturze i tradycji tej ziemi.
Będąc częścią Rzeczypospolitej, ziemia sanocka z nią przeżywała zwycięstwa i klęski. Teraz, z przymusu, związana była z monarchią Habsburgów.
Sanok, zrujnowany i zepchnięty do roli podrzędnego galicyjskiego miasteczka, w 1809 roku ponownie zapisał się na kartach historii tej ziemi. Wczesnym latem 1809 roku, kiedy wojska Księstwa Warszawskiego prowadziły wojnę z Austrią, w toku działań wojennych wkroczyły do Galicji i zajęły również Sanok.
Dowodził nimi doświadczony żołnierz i weteran insurekcji kościuszkowskiej Ksawery Krasicki - właściciel pobliskiego Leska. Niestety, Sanok krótko cieszył się polskimi władzami, gdyż wkrótce został odbity przez Austriaków, a sam Krasicki, po bohaterskiej obronie wzgórza zamkowego, musiał wycofać się za San. Wydarzenie to przeszło do historii jako ostatnia obrona sanockiego zamku.
Prawie przez cały okres panowania austriackiego życie w ziemi sanockiej płynęło spokojnie i bez większych wstrząsów. Docierały tu jednak echa powstania listopadowego i również stąd, podobnie jak i z innych ziem zaboru austriackiego, wyruszali ochotnicy bić się z Rosjanami.
To ziemia sanocka stała się po upadku powstania azylem, gdzie chronili się powstańcy ścigani przez władze rosyjskie. Takimi uciekinierami byli Walenty Lipiński i Mateusz Beksiński, którzy w Sanoku znaleźli swoją przystań i uruchomili tu warsztat kotlarski, który w przyszłości rozwinął się w jeden z największych zakładów przemysłowych.
W czasie, kiedy byli powstańcy rozwijali swój zakład w Sanoku, Galicją i ziemią sanocką wstrząsnęła wielka tragedia, która przeszła do historii pod nazwą „rzezi galicyjskiej”.
Austriacy wykorzystali niezadowolenie chłopów i ich rękami zdusili w zarodku ruch powstańczy, którego ośrodkami były szlacheckie dwory. Doszło do ataków na dwory i masowych pogromów szlachty, których dokonywali chłopi podjudzeni przez austriackich urzędników. Na szczęście rabacja tylko w niewielkim stopniu dotknęła ziemię sanocka - zrabowano tu tylko 45 dworów, a w trakcie tych rozruchów zginęło 3 osoby.
Sanok w tym okresie zaczął odzyskiwać swoje dawne znaczenie, podobnie jak i inne miasta ziemi sanockiej. Rozwijało się w nich rzemiosło i handel oraz powstawały zakłady przemysłowe. Nie zmienia to jednak tego, że ziemia sanocka, tak jak i cała Galicja, była zacofana w stosunku do innych prowincji austriackiej monarchii.
Kolejny ważny etap w historii ziemi sanockiej nastąpił po 1867 roku, kiedy to Austria przekształciła się w Austro-Węgry, a Galicja uzyskała szeroką autonomię - własne władze oraz Sejm Krajowy we Lwowie, a język polski powrócił do urzędów i szkół. W tym samym roku wprowadzono nowy podział administracyjny Galicji - zniesiono cyrkuły i w ich miejsce utworzono powiaty na czele ze starostami. Sanok w dalszym ciągu był siedzibą powiatu (siedziba ta mieściła się w zamku) i ważnym ośrodkiem polityczno-administracyjnym.
W okresie autonomii Sanok był pod każdym względem najważniejszym ośrodkiem na obszarze dawnej ziemi sanockiej. Tu znajdował się Szpital Obwodowy, Dyrekcja Skarbu oraz Sąd Okręgowy, a w 1880 roku powstało gimnazjum - pierwsze na obszarze ziemi sanockiej. Stacjonowały tu też jednostki armii austro-węgierskiej.
Ważnym czynnikiem wpływającym bardzo korzystnie na ten obszar było wybudowanie w 1872 roku linii kolejowej łączącej ten teren z odwiecznym partnerem handlowym - Węgrami oraz innymi krajami Europy. Mimo że był to okres obcego panowania, to ziemia sanocka, korzystając, w ramach Galicji, z szerokiej autonomii, przeżywała okres gwałtownego rozwoju, a Sanok z małego zacofanego miasteczka przeobrażał się w miasto.
Najważniejszym bogactwem tej krainy były lasy oraz niedawno odkryty olej skalny - czyli ropa naftowa, a warunki klimatyczne i złoża leczniczych wód mineralnych spowodowały powstanie pierwszych uzdrowisk w Iwoniczu i Rymanowie.
Ten pomyślny rozwój miasta i ziemi sanockiej przerwał wybuch I wojny zwanej wielką. Austro-Węgry przystąpiły do niej 6 sierpnia 1914 roku. Cały obszar ziemi sanockiej ogarnęło wojenne napięcie, a Sanok stał się zapleczem mobilizacyjnym i ważnym punktem na mapie wojskowych działań. Trwało to krótko, bo już we wrześniu w wyniku rosyjskiej ofensywy cały obszar ziemi sanockiej zajęły wojska carskie i przebywały na nim z krótką przerwa aż do maja 1915 roku.
Największym ich sukcesem było zdobycie wiosną tego roku Przemyśla - potężnej austriackiej twierdzy. W maju 1915 roku ruszyła wielka niemiecko-austriacka kontrofensywa i pod Gorlicami nastąpiło przełamanie frontu. W trudnym, górzystym terenie ziemi sanockiej toczyły się w trakcie tej ofensywy bardzo ciężkie walki, po których pozostały liczne ślady w postaci wojskowych cmentarzy, a także znajdowanych do dziś szkieletów z żołnierskim wyposażeniem, leżących w gęstym poszyciu leśnym bieszczadzkich lasów.
I wojna dobiegała końca. Zmieniała się mapa Europy. Austro-Węgry rozpadły się, a zamieszkujące monarchię różne narody dążyły do odzyskania niepodległości, a często do stworzenia własnego państwa, którego nigdy nie posiadały. Problem ten zaistniał również na obszarze ziemi sanockiej, którą oprócz Polaków w znacznym procencie zamieszkiwali Rusini, wśród których już od połowy XIX wieku zaczął rodzić się narodowy ruch ukraiński, który programowo wyrzekał się dotychczas używanych nazw Ruś i Rusini, zastępując je odpowiednio nazwami Ukraina i Ukraińcy.
Mimo że był on bez wątpienia samoistny i autentyczny, to był również umiejętnie wykorzystywany przez Austriaków do skłócenia Rusinów z Polakami w myśl zasady divide et impera - dziel i rządź. Skutki tej polityki uwidoczniły się bardzo wyraźnie z chwilą upadku Austro-Węgier i zaciążyły tragicznie na przyszłych stosunkach polsko-ukraińskich.
W końcowym okresie Wielkiej Wojny, dzięki przychylności dowództwa austriackiego, sprawnie przeprowadzono wyodrębnienie w ramach armii cesarsko-królewskiej pułków ukraińskich i skoncentrowano je na terenie Galicji Wschodniej - był to pierwszy krok do przechwycenia władzy na tym obszarze i zbudowania tutaj własnego państwa.
1 listopada we Lwowie Austriacy przekazali Ukraińcom bogato zaopatrzone składy wojskowe, a Ukraińska Rada Ludowa proklamowała niepodległość Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej, która posiadała swoją armię liczącą kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy.
Ziemia sanocka, a przynajmniej jej południowo-wschodnia część, również miała wchodzić w skład przyszłego państwa ukraińskiego. Jego zaczątkiem na tym obszarze była tzw. „Republika Komańczańska”. W jej skład weszło przeszło 30 wsi, od Łupkowa po Wysoczany i Karlików, a stolicą tego tworu była Komańcza.
W obronie Lwowa i zajętych terenów stanęli Polacy i rozpoczęła się wojna polsko-ukraińska, toczona nawet przy użyciu pociągów pancernych. Walki rozgorzały w okolicach Zagórza, Ustrzyk Dolnych, Baligrodu, Krościenka oraz Komańczy. Wojna zakończyła się odbiciem z rąk Ukraińców zajętych przez nich obszarów ziemi sanockiej, która po przeszło 120-letnim okresie niewoli znowu stała się integralną częścią odrodzonej II Rzeczypospolitej.
Ziemia sanocka, zgodnie z nowym podziałem administracyjnym, weszła w skład województwa lwowskiego, a Sanok w dalszym ciągu był ważnym ośrodkiem administracyjnym. Był też największym miastem w tym zakątku Polski, znacznie przewyższając pod względem liczby ludności Krosno, Brzozów i Lesko.
Sanok był też centrum przemysłowym; tu znajdowała się, wyrosła z zakładu Beksińskiego i Lipińskiego, Fabryka Wagonów oraz zbudowane od podstaw fabryki gumy, obrabiarek i akumulatorów.
Sanok był też w dalszym ciągu miastem garnizonowym, z tym że wojsko austriackie zastąpił już polski 2 Pułk Strzelców Podhalańskich, w którym służyli żołnierze pochodzący przede wszystkim z terenu historycznej ziemi sanockiej.
I znowu, jak to już bywało w historii, ziemia sanocka żyła życiem, którym żyła Rzeczpospolita.
Odczuła też skutki wielkiego kryzysu, który dotknął również Rzeczpospolitą na przełomie lat 20. i 30. XX wieku.
W ziemi sanockiej, tak jak i przed wiekami, w dalszym ciągu żyli obok siebie Polacy, Żydzi i Rusini, którzy coraz częściej nazywali siebie Ukraińcami i mieli coraz większą świadomość swojej odrębności. Wyrazem tego były miedzy innymi ukraińskie organizacje gospodarcze oraz kulturalne.
Wśród tych ostatnich na terenie ziemi sanockiej prężnie działało Towarzystwo „Proświta” oraz Towarzystwo „Łemkiwszczyna”, które w Sanoku założyło nawet swoje muzeum. Również Żydzi zamieszkujący teren ziemi sanockiej działali w swoich organizacjach gospodarczych, kulturalnych i politycznych.
To zgodne współżycie mieszkańców ziemi sanockiej najlepiej było widoczne w sanockim Gimnazjum, gdzie naukę pobierali przedstawiciele wszystkich nacji pochodzący z różnych zakątków ziemi sanockiej. Oczywiście dochodziło również do nieporozumień, a polskie władze państwowe niechętnym okiem patrzyły na separatystyczne działania ukraińskiej mniejszości, które były sprzeczne z polskim prawem i godziły w integralność Rzeczypospolitej.
Tak było latem 1932 roku, kiedy to mieszkańcy wsi z okolic Leska zbuntowali się przeciwko nakazowi bezpłatnej pracy przy budowie drogi, a podburzeni przez aktywistów Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, wywołali rozruchy niewspółmierne do zaistniałej sytuacji, które w historii ziemi sanockiej znane są pod szumną nazwą „powstanie leskie”. Rozruchy te zostały stłumione przez wojsko i policję, a i ich skutkiem była śmierć i rany kilkunastu osób.
W tamtym okresie głośno było o Sanoku i ziemi sanockiej jeszcze w sierpniu 1936 roku, kiedy odbył się tu „Zjazd Ziem Górskich”, zwany tez „Świętem Gór”. Do Sanoka zjechali wtedy przedstawiciele wszystkich górali zamieszkujących obszar II Rzeczypospolitej.
Impreza odbiła się szerokim echem na obszarze całego kraju i zwróciła uwagę społeczeństwa polskiego na ziemię sanocką, która mimo swych dużych walorów przyrodniczych oraz bogactw naturalnych była niedoceniana i pomijana w ogólnopaństwowych planach rozwoju.
Działania mające to zmienić podjęto dopiero u schyłku lat 30. Jednym z takich przedsięwzięć był śmiały projekt budowy linii kolejowej z Przeworska do Sanoka przez Dynów i Brzozów, która miała powstać głównie po to, aby ułatwić transport bogactw naturalnych ważnych dla gospodarki państwowej, w tym dla przemysłu obronnego. Oprócz drewna ziemia sanocka była bogata w ropę naftową i gaz ziemny, a Sanok był ważnym środkiem przemysłowym.
Niestety, planu tego nie zrealizowano. We wrześniu 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Wojna, która, tak jak i w całej Europie, tragicznie zapisała się na ziemi sanockiej.
Realizując plan wojny błyskawicznej, wojska niemieckie granice jej osiągnęły już w pierwszym tygodniu września, a do Sanoka Niemcy wkroczyli 9 września 1939 roku. Atak był prowadzony od południa, z terenu Słowacji, i od zachodu. Terenu tego broniła na prędce zorganizowana armia „Karpaty”. Niestety, nie udało jej się zatrzymać niemieckiego uderzenia i wkrótce cała sanocczyzna znalazła się pod niemiecką okupacją. Okupacją, która od pierwszych dni zapisała się tragicznie w jej historii.
Już 9 września żołnierze niemieckiej armii dokonali egzekucji mieszkańców Beska, a w następnym dniu zastrzelili w Bykowcach rannego w walce polskiego oficera Mariana Zarembę. Mordów na cywilnej ludności dokonano jeszcze w Olchowcach i Stefkowej. Ogółem w pierwszych dniach okupacji z rąk niemieckich żołnierzy zginęło ok. 40 mieszkańców ziemia sanockiej.
We wrześniu 1939 roku obszar ziemi sanockiej został zajęty nie tylko przez Niemców. W myśl tajnego protokołu dołączonego do niemiecko-radzieckiego paktu o nieagresji podpisanego 23 sierpnia 1939 roku o podziale stref wpływów, granica między tymi wpływami miała w przybliżeniu przebiegać linią rzek Narwi, Wisły i Sanu.
Realizując to postanowienie, Armia Czerwona 17 września wkroczyła na terytorium Rzeczypospolitej i w szybkim tempie dotarła do Sanu, który był główną rzeką ziemi sanockiej. Tak więc terytorium ziemi sanockiej znalazło się pod nową okupacją, tym razem niemiecko-radziecką. Stan ten trwał do 21 czerwca 1941 roku, kiedy Niemcy zaatakowały swego niedawnego sojusznika.
Do tego czasu Sowieci zaprowadzili na swoim terytorium nowe porządki. W trzech dużych wywózkach w lutym i marcu 1940 roku oraz w czerwcu 1941 roku w głąb Związku Sowieckiego wywieziono tysiące mieszkańców tej ziemi, z których większość już nigdy nie powróciła w rodzinne strony.
Nie do końca ufając swojemu niemieckiemu sojusznikowi, Rosjanie postanowili się przed nim zabezpieczyć, budując wzdłuż Sanu potężne żelbetonowe bunkry nazwane linią Mołotowa. Pozostałości tych umocnień są do dziś dobrze widoczne w okolicach Sanoka i Leska. Nie na wiele zdały się one Rosjanom, kiedy to 21 czerwca 1941 roku zostali zaatakowani przez Niemców wspieranych przez wojska sojuszniczej Słowacji.
Przez obszar ziemi sanockiej już od pierwszych dni okupacji niemieckiej prowadziły trasy kurierskie, którymi podążali na Węgry ci wszyscy, którzy chcieli dalej walczyć z Niemcami. Nie wszystkim się to udało. Tych których ujęto, osadzono w sanockim więzieni i w lipcu 1940 roku rozstrzelano w lesie w pobliżu Tarnawy Górnej.
Zamordowano tam wtedy 112 więźniów. Była to jedna z największych masowych egzekucji na ziemi sanockiej. Największa, ale nie jedyna. Przez cały okres okupacji Niemcy terroryzowali cywilną ludność poprzez łapanki, wywózkę na roboty i do obozów koncentracyjnych oraz pacyfikację miejscowości. Często pacyfikacje te były spowodowane ukrywaniem Żydów, których niemiecki okupant chciał fizycznie unicestwić. Sanocczyzna była świadkiem masowych mordów dokonywanych na ludności wyznania mojżeszowego.
Z początku zorganizowano dla tej ludności specjalne obozy – getta, do których zwożono Żydów z całej okolicy. Takie getta powstały m.in. w Sanoku i Bukowsku, a w Zasławiu k. Sanoka zorganizowano dla Żydów obóz pracy przymusowej, który w rzeczywistości był obozem zagłady.
Od wiosny 1942 roku zaczęto wprowadzać w życie „ostateczne rozwiązanie” kwestii żydowskiej. Rozpoczęły się masowe egzekucje ludności żydowskiej na obszarze całej ziemi sanockiej i prawdziwe polowania na ukrywających się Żydów.
Niestety, okupant niemiecki znalazł w swoich działaniach sojuszników w osobach nacjonalistycznych działaczy ukraińskich i ich zwolenników, którzy cieszyli się u Niemców specjalnymi względami. Obszar ziemi sanockiej został włączony do Generalnego Gubernatorstwa, lecz nadal zachował swą ważną pozycję, jako siedziba powiatu i ważnych urzędów, w których najważniejsze stanowiska przeważnie zostały obsadzone przez Ukraińców.
Nowy okupant znowu wykorzystał zasadę dziel i rządź oraz niechęć, którą przejawiali nacjonaliści ukraińscy w stosunku do Polaków. Ukraińska policja gorliwie współpracowała z niemieckim okupantem, wyłapując przedzierających się na Węgry Polaków oraz ukrywających się Żydów. Po raz kolejny nadzieję na zbudowanie własnego państwa Ukraińcy związali z okupantami Polski.
To w Sanoku latem 1943 roku zebrali się z całej ziemi sanockiej ochotnicy do tworzącej się przy boku Niemców ukraińskiej dywizji SS „Galizien”. W okolicznych wsiach odbywały się symboliczne „pogrzeby Polski”. Kilkanaście miesięcy później żołnierze wspomnianej dywizji i funkcjonariusze policji ukraińskiej będą stanowić kadrę Ukraińskiej Powstańczej Armii.
M.in. te wydarzenia i taka postawa części Ukraińców zamieszkujących ziemię sanocką spowodowały głęboką wzajemną niechęć, a nawet wrogość, która oddzieliła od siebie Polaków i Ukraińców. Stan ten pogłębiony jeszcze został w późniejszym okresie działalnością UPA.
Podobnie jak na obszarze całej Polski, również na ziemi sanockiej działał polski ruch oporu zorganizowany w Armii Krajowej, która swoje struktury posiadała niemal w każdej miejscowości, szczególnie w zachodniej i północnej części ziemi sanockiej.
Działalność na pozostałym obszarze była o tyle utrudniona, że teren ten był terenem przygranicznym i wzbudzał tym większe zainteresowani okupantów, a wioski zamieszkałe przez ukraińską ludność nie ułatwiały działalności.
Latem 1944 roku, gdy ofensywa radziecka nabrała tempa, ujawniła się też polska partyzantka. W ramach akcji „Burza” utworzono oddział partyzancki „Południe”, który staczał potyczki z cofającymi się oddziałami niemieckimi. Niestety, zwycięska Armia Czerwona, która na ziemię sanocką dotarła w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku okazała się nowym okupantem.
Zaczęły się masowe aresztowania, przeważnie ludzi związanych z wojenną konspiracją, i wywózki w głąb Związku Sowieckiego. Przy pomocy radzieckich doradców rodzimi komuniści zaczęli tworzyć struktury nowego komunistycznego państwa. Zaczęto rozbudowywać aparat bezpieczeństwa, aby przy jego pomocy pacyfikować społeczeństwo.
Ci żołnierze AK, którzy uniknęli aresztowania, pozostali w konspiracji i zaczęli walczyć od nowa, tym razem z nowym, komunistycznym okupantem z jednej strony, a z bojówkami ukraińskimi z drugiej.
Na ziemi sanockiej, a przynajmniej jej znacznej części, wojna nie zakończyła się wraz z pokonaniem Niemiec i ich sojuszników.
Już od lata 1943 roku dochodziły tu tragiczne wieści z Wołynia przywożone przez uciekających stamtąd Polaków. Wieści o okropnych mordach, których dopuszczali się na Polakach nacjonaliści ukraińscy spod znaku OUN-UPA, którzy dokonywali tam prawdziwych czystek etnicznych.
Wycofujące się ze wschodu bojówki UPA latem 1944 roku weszły na ziemię sanocką, nazywając ten teren „Zakierzońskim Krajem” i tu zaczęły realizować swój plan włączenia tych ziem do przyszłego państwa ukraińskiego. Plan, który miał być zrealizowany m.in. przez mordowanie polskiej ludności cywilnej.
Już w sierpniu 1944 roku bojówka UPA zamordowała 42 mieszkańców Baligrodu. Był to dopiero początek okresu, który obfitował w szereg napadów na wsie zamieszkane przez Polaków, gdzie dokonywano wielu morderstw i zniszczeń. Ataki UPA nasiliły się szczególnie po podpisaniu we wrześniu 1944 roku umowy między PKWN a rządem USSR o repatriacji ludności polskiej i ukraińskiej.
Zgodnie z nią ludność ukraińska zamieszkująca również ziemię sanocką miała być wywieziona na wschód. UPA wzmogła swoją działalność, chcąc temu zapobiec, gdyż wraz z wyjazdem ludności przestałoby istnieć zaplecze zaopatrujące UPA w żywność i rekrutów. Działalność UPA nie cieszyła się też poparciem całej rdzennej ludności zamieszkującej te tereny, a zaopatrzenie i pomoc były często wymuszane przez UPA strachem.
Aby ochronić się przed napadami ukraińskich bojówek, Polacy zakładali oddziały samoobrony, którym również zdarzało się organizować akcje odwetowe na ukraińskie wioski. Jednak oddziały samoobrony były zbyt słabe, aby skutecznie się bronić. Dlatego po zakończeniu działań wojennych latem 1945 roku na ten niespokojny teren skierowano oddziały „ludowego” Wojska Polskiego, którego głównym zadaniem była obrona ludności polskiej, a jednocześnie likwidacja UPA.
Obok prowadzenia operacji przeciw uzbrojonym „upowcom” żołnierze dopuszczali się też bandyckich napadów na bezbronną ludność i stosowania odpowiedzialności zbiorowej, choć wypadki te nie były częste.
W związku z tym, że teren był trudny i sprzyjający walce partyzanckiej zadanie nie było łatwe, a wojsko ponosiło ciężkie straty.
W marcu 1947 roku pod Jabłonkami k. Baligrodu zginął w zasadzce zorganizowanej przez UPA, jednak w okolicznościach do dziś do końca nie wyjaśnionych, gen. Karol Świerczewski - wiceminister obrony narodowej. To wydarzenie w dużej mierze przesądziło o podjęciu przez władze decyzji o przeprowadzeniu operacji „Wisła”.
27 marca 1947 roku zapadła decyzja o ostatecznej likwidacji UPA, a czynnikiem to ułatwiającym miało być przesiedlenie na ziemie północno-zachodniej Polski wszystkich mieszkańców pochodzenia ukraińskiego, którzy pozostali tu po wrześniu 1944 roku.
Operacja przeprowadzona przy udziale jednostek „ludowego” Wojska Polskiego doszła do skutku. Ogółem w wyniku tej operacji wysiedlono z terenu Polski ok. 140 tys. osób, z czego z powiatu sanockiego przeszło 40,5 tys.
Z pewnością akcja ta przyczyniła się w dużym stopniu do zaprowadzenia spokoju na znacznym obszarze ziemi sanockiej. Jednak z drugiej strony zastosowano tu odpowiedzialność zbiorową i często jej ofiarami padli ludzie nie mający nic wspólnego z ukraińskim nacjonalizmem prezentowanym przez OUN-UPA, a będący lojalnymi obywatelami, co prawda zniewolonej przez komunistów, ale jednak Polski.
Te tragiczne wydarzenia, które rozegrały się na ziemi sanockiej w latach 1944-1947, na wiele lat skłóciły Polaków i Ukraińców.
Od tych wydarzeń upłynęło już wiele lat. Ziemia sanocka to dziś, tak jak przez wieki, część niepodległej Rzeczypospolitej. Sanok w dalszym ciągu zachował swoją dominującą pozycję, a o bogatej i czasem skomplikowanej historii tego terenu świadczą drewniane cerkwie i opuszczone cmentarze rozrzucone na wzgórzach oraz zabytki zgromadzone w naszych muzeach.
[1] Artykuł pochodzi z publikacji „Gdzie wspólne źródła…. Dzieje współistnienia kultur polskiej i ukraińskiej na ziemi sanockiej od średniowiecza do współczesności”
Wszelkie prawa autorskie posiada Powiat Sanocki przedruk fragmentu lub całości publikacji bez zgody powiatu sanockiego jest zabroniony.
[2]Artykuł pochodzi z publikacji „Gdzie wspólne źródła…. Dzieje współistnienia kultur polskiej i ukraińskiej na ziemi sanockiej od średniowiecza do współczesności”
Wszelkie prawa autorskie posiada Powiat Sanocki przedruk fragmentu lub całości publikacji bez zgody powiatu sanockiego jest zabroniony.