Od początku wybuchu wojny na Ukrainie w powiecie sanockim prężnie działają cztery punkty zbiórek darów dla uchodźców, koordynowane przez Caritas Archidiecezji Przemyskiej. Jeden z nich mieści się w Domu Ludowym w Besku przy ul. Kolejowej 51, a prowadzi go Fundacja „Otwarte drzwi”.
– Pomysł, aby utworzyć punkt zbiórki pojawił się z naturalnej potrzeby serca – wspomina Marcin Patronik, koordynator zbiórki, członek Fundacji. – W gminie Besko mieszka wiele osób, które podobnie jak my stwierdziły, że skoro wybuchła wojna za naszą granicą to powinniśmy coś wspólnie zrobić. Po rozmowie ze Stanisławem Chęciem, starostą sanockim oraz Piotrem Kobiałką, dyrektorem Caritasu w Sanoku zdecydowaliśmy, że organizujemy zbiórkę, a po uzgodnieniu z sołtysem, panem Bolesławem Marszałkiem, że funkcję punktu zbiórki będzie pełnił Dom Ludowy w Besku. Po około 30 minutach od pojawienia się pomysłu, dzięki zaangażowaniu Gminnego Ośrodka Kultury w Besku, mieliśmy już gotowy plakat informujący o zbiórce, a cztery godziny później, zaczęliśmy przyjmować dary.
Mieszkańcy Beska nie zawiedli, na apel odpowiedzieli natychmiast.
– Pierwszy z ofiarodawców czekał pod drzwiami, jeszcze przed ich otwarciem – mówi Ewa Wais z Fundacji „Otwarte drzwi”. – Podarował nową kołdrę, słodycze i produkty żywnościowe. Następnie przychodzili kolejni mieszkańcy, więc sala szybko napełniała się różnego rodzaju towarami, począwszy od koców i kołder, przez komplety pościeli, żywność, napoje i środki ochrony osobistej. Mnóstwo osób zaproponowało pomoc w segregowaniu darów. Serce rośnie, gdy widzimy, jak wielki odzew ze strony beskiego społeczeństwa wzbudziła nasza akcja.
W ciągu zaledwie dwóch dni Fundacja przekazała potrzebującym dary, które wypełniły aż 3 busy i 2 przyczepy. Dużą pomoc w tym czasie okazali strażacy z OSP w Besku.
Podejmując decyzję o prowadzeniu punktu zbiórki członkowie Fundacji nie mieli pojęcia z czym w nadchodzącym czasie przyjdzie im się zmierzyć. Nie trzeba było długo czekać na nowe zadania, bo już pierwszego dnia wieczorem dyrektor Piotr Kobiałka zwrócił się z prośbą o przygotowanie kanapek i pierogów dla uchodźców przebywających na granicy polsko-ukraińskiej w Krościenku. Chętnych do pomocy nie zabrakło, każdy chciał dać coś od siebie. Mimo że akcja z kanapkami miała rozpocząć się dopiero we wtorek, już w poniedziałek do uchodźców trafiło pierwszych sto kanapek. Pomogła Szkoła Podstawowa w Besku.
Nie zabrakło też chętnych do lepienia pierogów. Dołączyli członkowie Akcji Katolickiej, Klubu Seniora, Stowarzyszenia Kobiet Gminy Besko „Beskowianki” oraz osoby niezrzeszone. Dziennie udało się zrobić nawet 2-4 tys. pierogów. Jedzenie Fundacja przekazywała na granicę, ale także żywiła miejscowych uchodźców. Obecnie darami wspomaga mieszkańców Ukrainy, którzy pozostali w Besku, ale też zaopatruje Caritas i potrzebujących z Podkarpacia, w tym głównie z powiatu sanockiego. Z kolei Jan Mroczkowski, członek Fundacji, bezpłatnie robi uchodźcom zdjęcia potrzebne do uzyskania polskiego numeru PESEL.
Okazuje się, że mały – Wielki punkt w Besku stał się magazynem międzynarodowym. Produkty dostarczają już nie tylko miejscowi, ale również osoby mieszkające m.in. w Niemczech, Austrii, czy Holandii. Do członków Fundacji dzwonią zupełnie obce osoby, oferując pomoc. Dla przykładu, pracujący w Niemczech mieszkaniec Beska - Daniel Stapiński zorganizował zbiórkę darów, do której dołączyli mieszkańcy Neuler. W rezultacie do punktu w Besku trafiły dwukrotnie dary z Niemiec przywiezione przez Łukasza Krępulca.
– Dzięki naszemu profilowi na Facebooku systematycznie możemy relacjonować przebieg podejmowanych działań – podkreśla Zofia Kijowska, prezes Fundacji „Otwarte drzwi”. – Widzimy, że naszą stronę obserwuje sporo ludzi mieszkających za granicą, którzy wspierają nas na różne sposoby. Na przykład mieszkanka Kanady zadeklarowała pomoc finansową. Do tej pory udało nam się zebrać ponad 10 tys. zł darowizny, dzięki czemu na bieżąco możemy uzupełniać brakujące w magazynie produkty.
Przez trzy tygodnie punkt w Domu Ludowym w Besku czynny był codziennie. Obecnie dary przyjmowane i wydawane są we wtorki i czwartki w godz. 9:00-12:00 oraz w soboty w godz. 16:00-18:00.
Mieszkańcy Beska przywykli już do tego, że gdy potrzebna jest konkretna pomoc to zawsze mogą liczyć na członków Fundacji. I nie ma tutaj znaczenia, czy uchodźcy potrzebują kaszy, biurka, pralki, łóżka. Jeden apel na Facebooku (Nasze Besko – gazeta lokalna) i niemal natychmiast chętni zgłaszają się z produktami.
– Aż trudno uwierzyć w co, co się dzieje. Tempo i zaangażowanie ludzi jest ogromne – podsumowuje Marcin Patronik.